W moim leśnictwie jest Góra Oręża, przypominająca o bitwie stoczonej przed wiekami z Krzyżakami, są ślady po wojskach napoleońskich, powstańcach wielkopolskich, a czasem spotykam jeszcze w lesie pamiątki po II wojnie światowej: W pobliżu miejsca, gdzie dziś stoi budynek biura Nadleśnictwa Trzciel przebiegała granica polsko
15 downloads 15 Views 829KB Size. Download PDF. OPOWIEŚCI Z NARNII Siostrzeniec Czarodzieja Lew, Czarownica i stara szafa Koń i jego chłopiec Książę Kaspian Podróż „Wędrowca do Świtu” Srebrne krzesło Ostatnia bitwa. C.S. LEWIS. SREBRNE KRZESŁO Ilustrowała Pauline Baynes Przełożył Andrzej Polkowski.
Dwa Flummele spędzają spokojne dni na wyspie zagubionej przez miliony lat. Aż pewnego dnia na ich wyspie lądują dziwne stworzenia: ludzie! Zwierzaki dowiadują się, że ich gatunek wymarł i został zapomniany. Opuszczając swoją wyspę, wyruszają po przygodę przemierzając ogromne miasta, odkrywając tę ciekawą ludzką cywilizację
Las w Rudzie Śląskiej. W znajdującym się w lesie powojennym bunkrze dokonano morderstwa. W 1999 roku czwórka przyjaciół interesujących się okultyzmem postanowiła wykorzystać opuszczone miejsce do odprawienia rytuału, co w przeszłości robili już wielokrotnie. W nocy z 2 na 3 marca Tomasz, Robert, Kamil i Karina udali się do lasu.
10. Otwory na Syberii. Trzy wyjątkowo dziwne otwory zostały niedawno odkryte na Syberii. Pierwszy, którego wielkość jest szacowana na ok. 50-100 metrów średnicy, w swoim dnie skrywa jezioro. Drugi, oddalony o dziesiątki kilometrów od pierwszego, ma tylko około 15 metrów szerokości.
Do stworzenia matematycznego opisu tych obiektów wykorzystali teorię strun. To bardzo popularna wśród fizyków i szeroko rozwijana hipoteza z fizyki teoretycznej. Według niej podstawowy budulcem Wszechświata nie są punktowe cząstki, ale drgające struny. Teoria ta istnieje wyłącznie w postaci równań.
Komentarze do: Dziwne rzeczy w google earth. Dodaj komentarz Dziwne stworzenia złapane w Google Earth. 1080p. PaFi . 02:11. Gdyby Google było człowiekiem. 720p.
3ikAN. Home InnePozostałe zapytał(a) o 15:35 Dziwne zjawisko w lesie co to może byc Mój znajomy opowiadał mi o dziwnym zjawisku niedaleko jego domu jest las w którym nigdy nie był raz uznał że tam pójdzie i w trakcie drogi na pewnej wysokości (nazwijmy ją wysokością 5) nagle zaczął czuć takie dziwne dreszcze i chłód na karku i tak było przez chwilę gdy wszedł na szczyt tej góry bo ten las był ma wzgórzu to minęło później gdy wracał i znów był na wysokości 5 poczuł to samo i do tego jeszcze miał uczucie jakby ktoś to obserwował bardzo się wystraszyl i uciekł gdy uciekał modlił się żeby coś go potracilo i ktoś na niego nawrzeszczal bo miał wielką potrzebę rozmowy z kims jak myślicie co to mogło byc Odpowiedzi Zjawa,duch,demon-tez tak mialam z kolezanki chwile pozniej uciekalysmy przed czarna postacia(wierzyc nie musisz) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Wszyscy słyszeli o słynnym japońskim lesie samobójców. Ale są też inne miejsca, które dzięki przerażającym opowieściom, prawdziwym czy nie, mało zachęcają do wyprawy na grzyby. Szczególnie w Baciu Z jednej strony w lesie Hoia Baciu można spotkać wesołych spacerowiczów, którzy nie wierzą w dziwne opowieści. Z drugiej jednak niektórzy miejscowi przestrzegają przed nierozważnymi wycieczkami. Doniesienia z leżącego w Rumunii lasu dotykają wszystkiego, co nietypowe – duchów, UFO, światów równoległych, ktoś nawet widział odpoczywającego Slendermana. Nie bez przyczyny miejsce określane jest jako transylwański Trójkąt Bermudzki – ludzie mają c\">\n\t\tPo dobrym grzybie ka\u017cdy las po ciemku jest straszny\n\n\t\t\t\t\t
Nie wiem, czym Was straszono jak byliście mali. Nie pochwalam tego, ale… no straszy się dzieci od zawsze! Mnie straszono Babą Jagą, a moje dzieci, już same z siebie, boją się Klauna z Koszalina. Choć ten Klaun to już pokłosie social mediów, to nie ma wątpliwości, że potwory są częścią naszego wspólnego europejskiego dziedzictwa i jako takie powinny być celebrowane. Zobacz czy znasz jakieś z poniższych. Byle nie osobiście!Potwory „na grzeczność”Wielka Brytania – BogeymanBogeyman to mityczne stworzenie w wielu kulturach. Jest używany przez dorosłych do zmuszania dzieci do posłuszeństwa. Bogeyman nie ma określonego wyglądu. Jednak zawsze jest to stworzenie przychodzące po dzieci, które źle się zachowują. Bogeyman może celować w określone psoty – na przykład nieustanne ssanie kciuka lub ogólne złe zachowanie, w zależności od tego, jaki cel pedagogiczny musi zostać – Bicho-papãoBicho-papão to wyimaginowany potwór z portugalskiej mitologii dziecięcej, który czai się również w innych częściach Półwyspu Iberyjskiego, takich jak Galicja, Katalonia i Asturia. Bicho-papão jest ucieleśnieniem strachu, zmutowanym stworzeniem, które może przybierać różne formy – dowolnej żywej osoby, ducha lub potwornego zwierzęcia. Ze wszystkich swoich ofiar szczególnie smakowite są dla niego niegrzeczne dzieci. Nic dziwnego, że Bicho-papão jest używane przez rodziców, aby straszyć dzieci i zapobiec ich – BaubasBaubas to zły duch o długich, szczupłych ramionach, pomarszczonych palcach i czerwonych oczach. Nęka ludzi, wyrywa im włosy lub dusi. Alternatywnie można go również opisać jako ciemno-czarną istotę żyjącą pod dywanem lub w jakimś ciemnym miejscu domu. Dobry powód, by posprzątać zabawki spod łóżka!Czarownice z EuropyBośnia i Herzegowina, Chorwa, Serbia, Macedonia – BabarogaW Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Serbii i Macedonii stara Babaroga straszy dzieci swoimi rogami. Sposób, w jaki postępuje, różni się w zależności od gospodarstwa domowego. W jednym gospodarstwie Babaroga zabierała dzieci, wkładała je do worka, zanim wróciła do swojej jaskini, aby je zjeść. W innym domu brała dzieci i wyciągała je przez małe otwory w suficie. Rezultat jest prawie zawsze postrzegany jako przerażający koniec jej – Baba JagaW folklorze słowiańskim Baba-Jaga jest istotą nadprzyrodzoną, która pojawia się jako zdeformowana i okrutnie wyglądająca stara, starsza kobieta. Ukraińska Baba-Jaga lata w moździerzu, dzierży tłuczek i mieszka głęboko w lesie. Jej chatka stoi na kurzych łapach, a płot ozdabiają ludzkie czaszki. W niektórych opowieściach ma zakrzywiony nos – czasem w górę, czasem w dół. Porywa i zjada dzieci, zwykle piekąc je w piecu. Czasami przeraża bohatera opowieści (na przykład obiecując mu przetworzenie na danie obiadowe), ale w końcu pomaga mu, jeśli jest wystarczająco – TorbalanW Bułgarii czasami mówi się dzieciom, że mroczny, przerażający potwór o imieniu Torbalan (bułgarski: „Торбалан”, co pochodzi od „торба”, co oznacza worek, więc jego imię oznacza „Człowiek z workiem”) przyjdzie i położy je w swoim wielkim worku, jeśli źle się zachowują. Jest dokładnie odwrotną postacią Dyado Koledy (bułgarski: Дядо Коледа; odpowiednik Świętego Mikołaja). Zwykle jest znany dzieciom jako mąż Baby Jagi, chociaż jest to oparte na analogii – RaganasBurvji, burtnieki czy Raganas… łotewskie wierzenia o złych duchach i czarownikach są bezpośrednim efektem polowań na czarownice z XVI i XVII wieku. W szczególności Ragany to wiedźmy, które lubią kraść mleko samodzielnie lub kontrolując ropuchy i węże, które wysysają mleko z krowiego wymienia, a następnie zwracają je na polecenie. Mają wsparcie diabła, aby zmienić ludzi w różne istoty lub uczynić ich złymi duchami, aby im służyły. Niektórzy uważają, że Raganas to w rzeczywistości duchy zmarłych, które służyły diabłu lub zostały w wodzie!Luskembourg – KrojemanchenWydaje się, że to naprawdę dziwne stworzenie. Kropermann to straszny potwór żyjący w jeziorach i morzach w całym Luksemburgu. Mówi się, że czai się w wodzie, wbijając włócznie dzieci, które zapuszczają się zbyt blisko. Potwór może pojawić się także w łazienkach, wannach, a nawet toaletach. Czy chciałbyś iść do łazienki i coś takiego jest z tobą w pomieszczeniu?Słowacja – VodníkVodník to męski duch wodny, który podobno pojawia się jako nagi starzec z żabą twarzą, zielonkawą brodą, długimi włosami i ciałem pokrytym błotem i algami, na wierzchu czarnych rybich łusek. Zamiast dłoni ma łapy z błoną, rybi ogon i oczy, które płoną jak rozżarzone węgle. Opowieści czeskie, słoweńskie i słowackie mają zarówno złe, jak i dobre vodníci, którzy odpowiednio próbują lub nie próbują utopić ludzi pływających na ich terytorium. Tak, Wodnik Szuwarek to chyba był tym – DraugenDraugen to potworny duch człowieka, który zginął na morzu. Jest ogromny, porośnięty wodorostami. Wydaje z siebie okropny krzyk, kiedy się pojawia. Zwykle „widuje się” go podczas burzowych nocy na morzu, w otoczeniu tonących marynarzy i rybaków. Obecnie Draugen jest powszechnie kojarzony ze wszystkim mrocznym i mistycznym w w lesie!Estonia – KülmkingKülmking oznacza po estońsku zimny but. Jest to również nazwa dobrze znanego złowrogiego, nadprzyrodzonego stworzenia w tym kraju. Uważa się, że Külmking to niespokojny duch bezbożnych zmarłych, który zjada dzieci, gdy same wchodzą do – Le Grand Méchant LoupLe Grand Méchant Loup, czyli „Wielki zły wilk”, to fikcyjne zwierzę, które pojawia się w kilku zapobiegawczych bajkach i baśniach, w tym La Fontaine i Charlesa Perraulta. Może to mieć związek z prawdziwą historią Bestii z Gévaudan: między 1764 a 1770 rokiem chłopi z prowincji w południowo-środkowej Francji byli terroryzowani przez pożerające ludzi zwierzę podobne do wilka, które zabiło od 60 do 100 dorosłych i dzieci. Ten dramatyczny epizod zrodził francuskiego Loup Garou – jak wilkołak, ale potrafiącego zamienić się w wilka na życzenie, a nie tylko podczas pełni księżyca. Coś chyba na ten temat wie Czerwony zimą/w górach!Finlandia – MörköWyimaginowany Mörkö budzi strach w sercach wielu fińskich dzieci. Pojawia się jako ciało przypominające ducha, w kształcie wzgórza, z dwoma zimnymi, wpatrującymi się oczami i szerokim rzędem białych, błyszczących zębów. Gdziekolwiek się stanie, ziemia pod nim zamarza, a rośliny i trawa giną. Mörkö zostawia ślad lodu i śniegu, gdy chodzi po ziemi, a siedząc na nim może nawet zamrozić ognisko. Szuka przyjaźni i ciepła, ale zawsze jest odrzucany przez wszystkich i przez wszystko, i musi jątrzyć się w swojej zimnej jaskini na szczycie Samotnych Gór. Czy tylko ja widzę Bukę z Muminków? Tak, to jest najbardziej znana Mörkö!Czechy – Krakonoch’Pomiędzy Czechami a Polską, gdzieś w Karkonoszach, żyje Krakonoch, bardzo kapryśny potwór, który wykorzystuje siły natury. Potrafi zmiażdżyć grupę wspinaczy lawiną lub uratować zamarznięte dziecko w zaspie, posyłając mu powiew – TrollTroll to istota nadprzyrodzona w mitologii nordyckiej i skandynawskim folklorze. Według źródeł staronordyckich trolle zamieszkują odosobnione góry, skały i jaskinie. Często opisuje się je jako bardzo stare, silne, ale powolne i tępe ludożercze istoty, które światło słoneczne zamienia w – MareJej imię zrodziło w języku angielskim słowo „nightmare” – a także „mardröm” po szwedzku, „mareritt” po norwesku, „mareridt” po duńsku, „martröð” po islandzku i „zmora, mara” po polsku. Mare to zły duch w folklorze germańskim i nordyckim, który podczas snu siedzi na piersiach ludzi, przynosząc złe sny. Jej istnienie jest potwierdzone już w sadze nordyckiej Ynglinga z XIII wieku. Poza ludźmi męczy też konie. Uważa się, że to przez nią mimo odpoczynku nocą konie bywają wyczerpane i pokryte potem do rana. Potrafi też nieźle plątać – zarówno włosy śpiącemu jak i gałęzie – L’uomo NeroWe Włoszech L’uomo nero (Czarny człowiek) to demon, który może wyglądać jak czarny człowiek lub czarny duch bez nóg, często używany przez dorosłych do straszenia dzieci, które nie chcą spać. W różnych częściach kraju potwór jest również znany jako „Babau”. Pochodzenie tego potwora jest nieznane. Według niektórych źródeł Babau może być pozostałością po dawnym strachu przed Saracenami z IX-X wieku. Jeśli tak, słowo „Babau” mogłoby pochodzić od imienia ludu Baban. Najbardziej rozpowszechniona interpretacja sugeruje jednak, że nazwa „Babau” to onomatopea – sugerująca szczekanie psa lub innego – Mano PeludaMówi się, że La Mano Peluda lub „Włochata ręka” należy do człowieka zabitego podczas Inkwizycji. Jego włochate dłonie wróciły do życia, by szukać zemsty na swoich wrogach. Obecnie zajmuje się łapaniem małych dzieci po zachodzie słońca jak chcą zejść z łóżka. Cóż za świetny sposób na sen we własnym łóżku, nieprawdaż?Wesołych Strasznych Świąt!Holandia – Zwarte PietZwarte Piet, czyli „Czarny Piotruś”, jest towarzyszem św. Mikołaja w folklorze Niderlandów. Podobnie jak Święty Mikołaj, Zwarte Piet jest hybrydową postacią pochodzenia pogańskiego. W swojej nowoczesnej formie, postać jest powszechnie przedstawiana w uczernionej twarzy i ubrana w stylizowany kolorowy strój renesansowy. Jest tym, który zamiast Świętego Mikołaja wyszukuje niegrzeczne dzieci. Kiedyś to ten święty w czerwonym ubraniu był raczej – GrýlaGrýla to przerażająca olbrzymka mieszkająca w górach Islandii. Dzięki niesamowitemu słuchowi zabiera niegrzeczne dzieci i zjada je dokładnie w Wigilię. Co ciekawe jest także matką Yulemen, islandzkich odpowiedników Świętego Mikołaja. Najlepsze jednak dla małych Islandczyków jest to, że dekret publiczny z 1746 r. zakazał rodzicom traumatyzowania ich dzieci tą niewesołą opowieścią – Père FouettardPère Fouettard, „ojciec do bicia”, jest postacią popularną w Belgii i we wschodnich regionach Francji. Ten mężczyzna o złowieszczej twarzy ubiera się w ciemne szaty z potarganymi, niechlujnymi włosami i długą brodą. Towarzyszy św. Mikołajowi 6 grudnia, rozdając niegrzecznym dzieciom bryły węgla i/lub solidną chłostę. Początki Père Fouettard sięgają roku 1150, kiedy to rzeźnik schwytał trzech zamożnie wyglądających chłopców. Szli właśnie do szkoły z internatem. Rzeźnik z pomocą swojej żony zabił dzieci, aby ukraść wszystkie – KrampusUważa się, że bestia z alpejskiego folkloru, Krampus, karze niegrzeczne dzieci podczas niemieckiego okresu Bożego Narodzenia. Mówi się, że demoniczne stworzenie łapie najgorszych przestępców do swojego worka i zabiera ich do swojego legowiska. Tradycyjnie młodzi mężczyźni przebierają się za Krampusa w Austrii, południowej Bawarii i Południowym Tyrolu w pierwszym tygodniu grudnia i włóczą się po ulicach, strasząc dzieci zardzewiałymi łańcuchami i dzwonkami. Krampus jest włochaty, zwykle brązowy lub czarny i ma rozszczepione kopyta i rogi kozy. Trochę przypomina naszego poczciwego tylko postraszyć…Niemcy – Schwarze MannSchwarze Mann (Czarny człowiek) to najsłynniejszy dziecięcy potwór w Niemczech. W zależności od regionu i czasu, Schwarze Mann przedstawiano w różnej postaci: był to ciemny, ukryty w cieniu mężczyzna, mężczyzna w czarnym ubraniu lub twarzy poczerniałej od popiołu. Ale „Schwarz” nie odnosi się tak naprawdę do koloru jego skóry, ale do jego preferencji do ukrywania się w ciemnych miejscach: lasach nocą, w szafie, a nawet pod – DullahanDullahan oznacza z grubsza „ciemnego człowieka”. Jeździ na czarnym koniu z płonącymi oczami, trzymając głowę pod pachą niczym znany z Burtonowskich filmów czy serii o Harrym Potterze jeździec bez głowy. Kiedy koń staje – ktoś umiera. Nie ma sposobu, aby zagrodzić drogę do Dullahana – wszystkie zamki i bramy otwierają się przed nim, gdy się zbliża. Może to być irlandzka odpowiedź na czarną śmierć? Chyba niekoniecznie, bo potwór boi się złota niczym wampiry czosnku. Obecnie to raczej postać w książkach fantasy i grach – BööggPodczas Sechseläuten, tradycyjnego wiosennego święta w Zurychu, Szwajcarzy przygotowują figurkę bałwana, umieszczają ją na drewnianym stosie, napełniają materiałami wybuchowymi i spalają. Ta postać nazywa się Böögg – pierwotnie zamaskowany potwór psotny i przerażający dzieci w okresie karnawału. Chyba wolę naszą – CăpcăunCăpcăun to istota z mołdawskiego i rumuńskiego folkloru, przedstawiona jako ogr, który porywa dzieci lub młode damy (głównie księżniczki). Reprezentuje zło, podobnie jak jego odpowiedniki Zmeu i Balaurów. Według rumuńskiej fantazji ludowej Căpcăun ma głowę psa, czasami z czterema oczami, niektórymi na karku lub czterema nogami, ale której kluczową cechą jest kanibalizm. Termin Căpcăun oznacza również „wódz tatarski” lub „wódz turecki”, a także „pogański”. Niektórzy lingwiści uważają, że słowo Căpcăun w rzeczywistości wywodzi się z tureckiego terminu kapkan (kaphan, kapgan), który miał wysoki stopień – DrakulaHrabia Drakula to legendarny wampir i Władca Nieumarłych. Za życia był rumuńskim rycerzem znanym jako Vlad Palownik (Tepes), który cierpiał po samobójstwie swojej ciężarnej żony. Drakula oznacza „Syn diabła”. Taki przdomek otrzymał po ojcu, który sam nazywał się Drakul, co oznacza „Diabeł”. Według legendy wampir to osoba, która nie umiera, „nieumarła”. Takie żywe zwłoki podnoszą się nocą z grobu i usiłują wyssać krew żywych. Uważa się, że w Europie Wschodniej wampiry boją się czosnku. To wyjaśnia, że każdy, kto nie lubi czosnku, może być podejrzany o bycie wampirem. A Ty lubisz czosnek?Słowenia – PijavicaW Chorwacji, Słowenii, Czechach i na Słowacji istnieje typ wampira zwanego Pijavica, co dosłownie tłumaczy się jako „pijący”. Opisuje typ wampira, który jako człowiek prowadził złe i grzeszne życie, a który z kolei stał się potężnym, zimnokrwistym zabójcą. Kazirodztwo, zwłaszcza między matką a synem, jest jednym ze sposobów tworzenia pijavicy. Zwykle wraca w nocy, aby przestraszyć swoją rodzinę, która może się ochronić tylko rozgniatając czosnek i zostawiajac go pod oknem razem z winem. Pijavica może zostać zabita przez ogień tylko w stanie czuwania i przy użyciu rytuału egzorcyzmów, jeśli zostanie znaleziony w grobie w ciągu – Rézfaszú bagolySowa z miedzianym penisem (tak, to właśnie oznacza ta nazwa!) jest najwyraźniej węgierskim odpowiednikiem Bogeymana lub Wielkiego Złego Wilka. Mała Natka nie je swojego groszku? Arti gra na kompie do północy? Rézfaszú bagoly ich dopadnie! Gdybyś był węgierskim dzieckiem, Twoje koszmary nie zawierałyby zębatych potworów, wiedźm i dzikich przestępców. Zamiast tego nawiedzałby ich nocny ptak z metalowym prąciem…Który straszak najlepiej by na Was zadziałał?Zobacz też: czy strach to dobry sposób na wychowanie? oraz Co zrobić, kiedy dziecko boi się Halloween? Fot. 1 Laura Lewis, CC BY
1. „Potwór” znaleziony na plaży w Nowym Jorku Dziwnego stwora znalazła lokalna młodzież, zrobiła mu zdjęcia i sprzedała lokalnej gazecie. W związku z tym, że znaleziono go w pobliżu Plum Island Animal Disease Center (Centrum Chorób Zwierząt Wyspy Plum), od razu powstały teorie, że rząd robi dziwne eksperymenty. Inni myśleli, że jest to pies lub żółw, jednak ten drugi nie ma zębów. W tym samym miejscu po jakimś czasie znaleziono zwłoki innego, podobnego stwora. Powstała nawet specjalna strona internetowa gdzie zapisywane są takie przypadki. Według Larry'ego Penny, dyrektora ds. zasobów naturalnych East Hampton uważa, że znaleziony zdechły "potwór" to rozkładające się zwłoki szopa pracza. 10 grudnia 2010 roku telewizja NBC pokazała na antenie zdjęcie, które zostało zrobione przez jednego z myśliwych w lesie w mieście Berwick. Widzimy na nim chude, zwinięte w kłębek stworzenie. Najbardziej przerażające są jednak jego oczy. Do tej pory nikt nie rozwiązał tej zagadki, jednak wielu uważa, że jest to po prostu stwór stworzony w... Photoshopie. Inni z kolei są przekonani, że to coś jak zombie. Przejdź dalej 3. Dziecko kosmitów z Metepec 11 maja 2007 roku farmer z Metepec w Meksyku znalazł dziwne stworzenie w stalowej pułapce na szczury. Z jego relacji wynika, że trzykrotnie, na dłuższy czas zanurzał je wodzie, aby je zabić. Stworzenie ma około 70 cm długości i długą głowę, co od razu nasunęło na myśl lokalnym mieszkańcom, że mają do czynienia z... dzieckiem kosmitów. Jakiś czas po zabiciu stworzenia Mario Moreno Lopez zginął w pożarze, co doprowadziło entuzjastów UFO do przekonania, że z pewnością kosmici dokonali na nim zemsty. Zwłoki dziwnego stwora badane były przez wielu naukowców, powstały o nich nawet programy telewizyjne np. na History Channel. Wiadomo, że zęby stworzenia nie są zakorzenione w taki sam sposób jak ludzkie. Ponadto według naukowców ma unikalny rodzaj tkanek. 4. Gollum lub „gumowy 17 września 2009 roku czterech nastolatków spędzających czas w Cerro Azul w Panamie sfotografowało coś, co opisywali jako „gumowy Chłopcy przekazali, że dziwne stworzenie wybiegło z jaskini i zaczęli je gonić, rzucając w nie kamieniami, aż nie zabili potwora. Brytyjskie tabloidy od razu nazwały go „Gollum” od stworzenia z „Władcy Pierścieni”. Po tym, jak największe telewizje, jak CNN pokazały zdjęcia, okazało się, że opowieść nastolatków to kłamstwo, a „potwór” to prawdopodobnie rozkładające się zwłoki leniwca. Jako że zalewała je woda, zwłoki były opuchnięte i pozbawione futra. 5. Dziwne stworzenie z Tajlandii W 2007 roku w sieci pojawiła się seria zdjęć z ceremonii przeprowadzanej przez mieszkańców tajlandzkiej wioski. Według niektórych internautów był to pogrzeb jakiejś „istoty pozaziemskiej”. Inni pisali z kolei, że tajlandzcy wieśniacy czczą to stworzenie jako bóstwo. Okazało się, że w rzeczywistości stworzenie przedstawione na zdjęciu to... zdeformowana krowa. Mieszkańcom przypominała ona człowieka do tego stopnia, że nadali jej boskie cechy i nie chcieli jej zjeść. Zamiast tego, odprawili specjalną ceremonię... Przejdź dalej 6. Dziwne stworzenie, które żyło przez 8 dni Podczas wakacji w Concepcion w Chile Julio Carreno znalazł 1 października 2002 roku w krzakach maleńkie, humanoidalne stworzenie mierzące 7,2 cm. Miało dużą ludzką głowę, przypominającą ludzką. Według mężczyzny otworzyło skośne oczy i żyło przez 8 dni. Miało też paznokcie. Według rodziny stworzenie mogło umrzeć, ponieważ trzymali je w zamkniętym opakowaniu w lodówce. Pojawiły się spekulacje, że jest to płód dzikiego kota albo oczywiście... dziecko kosmitów. Zwłoki badali weterynarze z Santiago, którzy wciąż są podzieleni co do tożsamości stworzenia. Wiadomo, że nie był to ani płód ani szczątki kota. Niektórzy wierzą, że może to być oposek, pospolite zwierze z Chile, jednak do tej tezy stworzeniu brakuje szpiczastych zębów lub ogona. Źródło: YouTube / LiveScience 7. Gigantyczny dzik 3 maja 2007 roku 11-letni Jamison Stone zastrzelił ogromnego dzika, który ważył około 477 kilogramów i mierzył około trzy metry. Chłopak strzelił do zwierzęcia osiem razy, po tym, jak gonił go przez trzy godziny. Kiedy dzik w końcu padł, aby wyciągnąć go z lasu, trzeba było ściąć kilka drzew. Głowę dzika rodzina zatrzymała jako „trofeum”, a z mięsa zrobili kiełbasę. Stone nie cieszył się jednak długo sławą. Otrzymał liczne groźby śmierci za doprowadzenie zwierzaka do długiej i bolesnej śmierci. 800 osób podpisało petycję wzywającą organy ścigania do tego, aby 11-latek poniósł karę za okrucieństwo wobec zwierząt. 8. „Orientalne Yeti” W kwietniu 2010 roku grupa myśliwych schwytała bezwłosego ssaka, podobnego do oposa. Stworzenie stało się sensacją w mediach i nazwano je „Orientalnym Yeti”. Badaczka Loren Coleman, odrzuciła jednak tezę o yeti, podkreślając, że „jeżeli prasa azjatycka będzie używać tej nazwy wobec każdego niezidentyfikowanego stworzenia, to będzie to zamulało wody kryptozoologii”. W jej opinii był to w rzeczywistości łaskun palmowy z poważnym przypadkiem świerzbu. Zwierzaka wysłano do Pekinu w celu zbadania jego DNA. Wyników nigdy nie opublikowano. Przejdź dalej
Chcę zobaczyć lisa, a to on nie spuszcza mnie z oczu. Bo też śmierdzące mydłem stworzenie nie ma wielkich szans w zabawie w podchody z inteligentnym mówią, że kiedy biegnie truchtem, łapa w łapę, to sznuruje. Tamtego ranka sznurował w poprzek łąki, tuż obok stojącego spokojnie żurawia. Szedł w tylko sobie znanym celu, z nosem przy ziemi. A ptaszysko nawet się nie mniej więcej godzinę później, przysiadł po drugiej stronie bagna, trochę jak pies. We wczesnym słońcu zalśniło jego rude futro z białym krawatem pod szyją. Znowu mnie nie widział, choć pewnie doskonale zdawał sobie sprawę, że gdzieś w pobliżu jest to dziwne dwunogie stworzenie, które śmierdzi mydłem, pastą do zębów, kawą i papierosami. Patrzył to w lewo, to w prawo. I zniknął, niczym postanowiłem go wytropić. Zasadzić się, znaleźć jego norę. Zobaczyć, jak wychowuje młode, którędy chadza na polowanie i co przynosi w nie wiedziałem, że zacznę zabawę w ciuciubabkę, w której, ślepy i głuchy, sam siebie postawię na przegranej pozycji. Bo bezczelny spryciarz będzie zostawiał mi tylko czarne bryłki, pełne mysiej albo zajęczej rozgrzebywanie pozwala wejrzeć w menu rudego drapieżnika. Zwraca też uwagę mężczyzny przejeżdżającego na traktorze. Spojrzenie rolnika. Ogrom jego zdumienia. Powie potem do żony: Widziałem dorosłego faceta z lornetką rozgrzebującego kupę na skraju nie wyprzedzajmy faktów. W kwietniu zacząłem wstawać o świcie i łazić po łąkach, zagajnikach i bagnach w poszukiwaniu lisiej sobie kropki rysujęLudzie pozostawiają znaki: teren prywatny, wstęp wzbroniony. W miejscowościach wypoczynkowych to norma. Niepodzielona przez letników ziemia jest jakby niczyja, więc bez wyrazu i wartości. Charakteru nabiera dzięki tabliczce. Tak jak u lisów: bryłkowate tablice ostrzegawcze znajduję na kamieniach, pniakach po ściętych drzewach, na pagórkach, zazwyczaj w dobrze widocznych, odsłoniętych teren prywatny ma od 1 do 10 km kw. Kupuję więc dokładną mapę, w nadziei na to, że uda mi się odtworzyć zakres terytorium mojego rudego kolegi, z którym tak rzadko się widuję. Jedna kupa, druga kupa, trzecia kupa, po jakimś czasie kropki na mapie składają się na bezkształtną chmurę, bez zarysów jakichkolwiek Co oznaczają te kropki? - zapytał mnie ostatnio kolega, żaden przyrodnik, korporacyjny mieszczuch Aaa nic... Tak sobie rysuję, zwyczajne kropki... - co miałem powiedzieć?Tak czy inaczej, sposób z mapą - do niczego. Nic z tego nie wynikło. Kupy są jamniczkaPoranek, słońce już rozbudziło wszystko dokoła, a ja czuję się jak karetka pogotowia na sygnale w korku przed szpitalem wojewódzkim w Gdańsku. Wojskowa kurtka i spodnie w kamuflaż wydają się w tym momencie groteskowo bezużyteczne, bo jakiż to kamuflaż, jeśli stojąc na wzniesieniu, jestem widoczny na kilometr, a wiatr swobodnie roznosi mój zapach po tu nagle z wysokiej trawy zrywa się sarna i gna przed siebie w stronę młodnika. Koza to jest, czyli inaczej siuta - samica sarny. Tu mała dygresja: sarna to nie jest żona jelenia (jak się wielu dorosłym i światłym skądinąd ludziom wydaje), tylko osobny gatunek zwierzęcia. Żona jelenia to łania, a mąż sarny - inaczej kozy, to kozioł lub o to. Stoję i patrzę na uciekającą przede mną siutę i widzę, że coś z nią jest nie tak. Prawa tylna noga (czyli tzw. cewka), zwisa jej bezładnie i majta się podkurczona. Żałosny widok cierpiącego mogło się stać? Kto mógł ją tak okaleczyć? Gdyby były tu wilki, można by przeciwko nim wystosować akt oskarżenia, choć byłby dość absurdalny. Wilki okaleczoną sarnę ze smakiem by drapieżników zdolnych okaleczyć dorosłą sarnę tu nie ma. To znaczy - są. Ludzie, uzbrojeni w sztucery. Albo ich kiedy tak patrzyłem na biedne zwierzę, przypomniało mi się, co czytałem ostatnio na forum dla myśliwych, na stronie "Łowcy Polskiego". Rzecz będzie o wstępu: lisy budują nory albo zajmują je po borsukach, potrafią nawet dokonać eksmisji borsuka, jeśli im się jego nora spodoba, a nie będzie chciało się rudym spryciarzom kopać swojej własnej. Nory mają kilka metrów głębokości, zdarza się, że prowadzi do nich kilka forum, w poście zatytułowanym "Noworoczne norowanko", pisze myśliwy o tym, jak 30 grudnia idzie przez las i nagle: "przykucnąłem ze zdziwienia - po ścieżce w moim kierunku sznuruje lis. Odbezpieczyłem dubeltówkę i wypaliłem. Odłamkowy pocisk mimo że dosięgnął celu, nie unieruchomił go".Myśliwi nie używają czasownika: "zabić". Na tym kończy się pierwsza część opowieści. Ranny lis uciekł, i pisze dalej: "Historia powtórzyła się w czwartek: pozostały tylko drobne kropelki farby [krwi - red.] na sfarbowanym tropie. Wróciłem po jamnika - zawzięcie ruszył po tropie i wparował za lisem do nory".Myśliwy musiał coś załatwić w mieście. Zostawił psa w norze i pojechał. Wrócił po godzinie. Psa ni widu, ni słychu. Jego pan posiedział więc przed norą. Zaczęło się zmierzchać. W końcu: "Jamniczka wyjechała z nory. Była oblepiona błotem, jakby wyszła z błotnistej kąpieli. Być może chciała wyciągnąć zdławionego lisa na zewnątrz? Tego się nie dowiem".Jakże ciekawa przygoda spotkała tego myśliwego na łowieckim szlaku. Zadowolony z siebie człowiek nie zaprząta sobie głowy losem dwóch lisów, jednego postrzelonego, drugiego dodatkowo pogryzionego przez psa. Pewnie zdechły. Grunt, że dzielna jamniczka, cała i zdrowa, zdołała otrząsnąć się z myśli przyszły mi do głowy, kiedy patrzyłem na sarnę z potwornie dyndającą nogą, przebiegającą akurat obok myśliwskiej ambony, która wyłożona jest siankiem, żeby było łowczemu wygodnie. Na drzwiczkach kłódeczka i zakaz wstępu. Zakazy niekiedy są po to, żeby je łamać. W środku ciepluchno i przytulnie. Chybiony strzał? Kto by tam ganiał za sarną po lesie. Sama zdechnie. Wejdą pod muszkę i jeszcze jedno: pod wpisem myśliwego, dzielnego pogromcy lisów, był taki komentarz: "Jesteś jak ten koleś, co kotem o ścianę rzucał. Sfilmować trzeba było i na youtube dać".Romantyczny desperataTydzień później wracałem z bezskutecznego, jak zwykle, porannego poszukiwania rudego przyjaciela. Przechodziłem koło bagna. Pójdę brzegiem, pomyślałem, jest błoto, może będą tropy. Idę, a tu rumor. Jedna druga, trzecia. Może czwarta? Pewności nie mam. Spłoszyłem sarny, było już dość późno, więc pewnie odpoczywały po śniadaniu w tzw. ostoi dziennej (zwykle sarny spędzają tam dzień, codziennie mniej więcej w tym samym miejscu).Spłoszona sarna ucieka. Jednak często po chwili zatrzymuje się i w bezpiecznym miejscu, z ukrycia, obserwuje intruza. Te jednak odbiegły na wyjątkowo krótki dystans. Padłem więc w błoto, znieruchomiałem i czekam. Czuję, jak woda zaczyna przesiąkać przez kurtkę. To jednak przestaje mieć znaczenie, bo widzę, że rogacz, zostawiwszy za sobą dwie albo trzy siuty, powoli, acz konsekwentnie zbliża się do mnie. Nie ucieka, tylko dość szerokim kołem obchodzi mnie od drugiej strony, jakby od moich pleców. Spogląda na mnie raz po raz. Coś ode mnie chce, tylko co? Czyżby chciał mnie nadziać na te swoje różki - parostki? Będę pierwszym człowiekiem na Ziemi, który został zaatakowany i zabity przez sarenkę?A on idzie dalej ku mnie. Ja leżę, wygięty (obszedł mnie i już jest tam, skąd przyszedłem, a ja staram się nie spuścić go z oczu). I tak mierzymy się wzrokiem, on stoi, ja leżę w błocie, naprzeciw siebie w odległości około trzydziestu metrów. Minuta, dwie, trzy, pięć."Dziękuję za pokaz, bardzo z ciebie okazały rogacz, pozwolisz jednak, że teraz już będę spadał, bo mi kurtka namokła" - postanawiam wstać. Wstaję, a on daje susa w bok. Zza krzaka, spośród liści dostrzegam te jego wielkie czarne oczęta zwane świecami. No to ja plecami do niego i robię dwa kroki w stronę, w którą szedłem, zanim wykonałem pad w tu nagle, jakby ze wszystkich stron:- Gdzie leziesz? Wypad mi stąd! Wynocha! Ani kroku dalej!Beczał rogacz, cały czas w tych krzaczorach, przeraźliwie i brzydko. Wrzeszczała sójka, która nagle znalazła się nad moją głową. Na domiar złego zaczęły, gdzieś zupełnie niedaleko, wyzywać mnie od najgorszych żurawie. Stanąłem jak No dobra, już dobra, sorry, czego się tak wydzieracie? - powiedziałem im wszystkim, i gospodarz gościa wyprasza, to trzeba się szybciutko, omijając mnie szerokim łukiem, wrócił na swoje miejsce. Za nim jego siuty. Nie minęła minuta, kiedy wszystko wróciło do normy - czyli do momentu sprzed pojawienia się dziwacznej dwunogiej potem myślałem nad tym dziwnym zachowaniem saren. Czyżby gdzieś tam przede mną, było ukryte koźlątko, które jeszcze nie potrafiło przede mną uciec? Sarny zostawiają swoje bezzapachowe młode w zaroślach, krążą wokół, pilnując ich, podchodzą tylko na karmienie. Wszystko dla pierwszy tydzień maja. Koźlątko, jeśli by przyszło na świat, to dosłownie "przed chwilą".Czy bohaterski rogacz wystawił mi się, żeby odciągnąć moją uwagę? Czy, kiedy zobaczył, że nie idę w jego stronę, tylko w przeciwną, zaczął beczeć, co zaniepokoiło sójkę, żurawie - i stąd cała awantura?Jeśli tak, to jego zachowanie było co najmniej dziwne. Rogacze nie biorą udziału w wychowywaniu potomstwa. Nie są stałe w uczuciach, zwijają interes zaraz po tym, jak zrobią swoje, idą szukać gdzie indziej koziego szczęścia. Czy więc ten rogacz to był jakiś wyjątek, bohaterski romantyk-desperata?Wszystko to pozostanie zagadką. Bo oczywiście mógłbym wrócić na miejsce, wbrew protestom kopytnych i skrzydlatych krzykaczy, i sprawdzić, cóż to jest za skarb, którego tak skrupulatnie strzegły. Jeśli moje podejrzenia potwierdziłyby się, miałbym świetną fotkę. Naraziłbym jednak wtedy koźlątko na porzucenie i pewną wyskakuje z bańkiJeszcze następnego dnia jedna rzecz nie dawała mi spokoju: dlaczego natychmiast po sygnale, jakim rogacz zaalarmował otoczenie, odezwały się żurawie? To, że sójka zaczęła drzeć dzioba, to nic nadzwyczajnego. Ale co tam robiły żurawie? Zważywszy na to, że działo się to tuż obok bagna, odpowiedź może wydawać się pójść - i sprawdzić, co w trzcinach piszczy... Albo nie tyle piszczy, co skrzypi. Pokrzękuje, jak w zapomnianym przysłowiu zwiastującym wiosnę: "Na św. Józefa chłop wołami pochęka, a żuraw sobie pokrzęka". I choć trudno powiedzieć, co znaczy pochękiwać (wołami), to pokrzękiwanie jest oczywiste dla kogoś, kto słyszał kiedykolwiek głosy dusz utrapionych. Czyli żurawi klangor. Dla mnie to jakieś upiorne podobne wrażenia mieli nasi praojcowie. Bo odlatujące jesienią Drogą Mleczną żurawie przenosiły na skrzydłach ludzkie dusze do Niwy, do samego Światowida, gdzie rośnie Drzewo Wyraj, co ma tysiąc splątanych pni, a z każdego pnia wyrasta jeszcze tysiąc jednak słowiańską mitologię i wróćmy na ziemię. Jeszcze niedawno żuraw był ptakiem rzadkim. Dziś jest ich coraz Puchalski, ojciec chrzestny polskich przyrodników-fotografów, spędził wiele dni na poszukiwaniu żurawiego gniazda. Opisywał drogę przez bagna, bo tylko na niedostępnych dla ludzkiego oka, bagiennych terenach żurawie klecą swoje gniazda z butwiejących gałązek. "Szukaliśmy ich już od tygodnia, nie szczędząc wysiłków i uciekając się do najrozmaitszych podstępów". A jak już znalazł gniazdo z jajami - cóż to była za przygoda, jakież to było przeżycie... I jakie rozczarowanie, gdy okazało się dzień później, że jaja pożarł to jako dziecko, z wypiekami na twarzy. A teraz dochodzący z bagna potępieńczy wrzask żurawia nie dawał mi z jednej strony przylega do zalesionego wzniesienia. Jeśli chcieć z góry lustrować przez lornetkę podmokły teren, będąc samemu niezauważonym, to ten zalesiony pagórek będzie miejscem wprost za krokiem, w idealnej ciszy. Uważne sprawdzanie miejsca, w którym chce się postawić stopę. I tak, metr po metrze, do prześwitu, za którym...Jakaś biało-szara bańka na stosie gałązek. Jak na dłoni. Jak w przyrodniczym filmie produkcji BBC. Biało-szara bańka leży nieruchomo. Nie przypomina ptaka, tym bardziej smukłego minuty - pierwsza, druga, trzecia. Z białej bańki nagle wyskakuje długa szyja. Przysypiającą o poranku mamę (albo tatę - żurawie łączą się w pary na całe życie i po równo dzielą obowiązkami gniazdowymi) coś zaniepokoiło. Czy to ja?Przyznam się: po sto czterdziestym drugim ukąszeniu komara ruszyłem się, żeby krwiopijcę uśmiercić zasłużenie. Teraz, nie chcąc spłoszyć troskliwego rodzica, cichutko wycofywałem się ze swojej się. Przez najbliższe tygodnie będę mógł patrzeć, jak dorastają młode żurawie. Jak na dłoni, jak na filmie to i wredneA co z lisem? Kilka wypraw i tylko jedno mignięcie rudej kity. Zawsze rano, kiedy przechodzę błotnistą po deszczu i piaszczystą w słońcu drogą tuż obok łąki, nie ma na niej tropów. A kiedy tą samą drogą wracam - już są. W ten sposób dowiaduję się, że przedmiot mojego tropienia, chytrus jeden, za każdym razem idzie za mną. To kto tu kogo tropi?Napisałem: chytrus. Mógłbym napisać jeszcze: podstępny morderca drobiu. Zwierzak sprostowania nie zażąda. Węch może ma dobry, ale czytać nie umie. Umie natomiast zadusić kilka kur w kurniku. Słyszy taki gospodarz rwetes, chwyci widły i leci ubić szkodnika. Zastaje pole bitwy - pięć kur się: wpuścić lisa do co zabijał aż pięć kur? I tak by tylu nie zjadł. Wniosek: urodzony morderca. Zabija dla przyjemności zabijają tylko ludzie. Budują sobie nawet w tym celu wygodne budki w lesie. A lis buduje nory, nie jedną, a kilka. I z natury, jak każde inteligentne zwierzę, jest dość leniwy. Jak już dostanie się do jedzeniowego Eldorado, to chce zrobić zapasy i schować je potem do swoich kilku nor. W ten sposób ma urlop od polowania na jakiś czas. Gdyby gospodarz dał mu godzinkę na to, żeby zaduszone kury wyniósł z kurnika, nie zastałby po tym czasie - poza piórami, żadnych śladów jednak nie jest w stanie zmienić czarnego pijaru, jaki to zwierzę musi znosić. Wiadomo przecież - jak rudy, to i chytruskaWracając zaś do samego tropienia - po etapie badań laboratoryjnych na skraju drogi przyszedł czas na badania terenowe. Przydałoby się go w końcu tym celu pojadę do budowlanego marketu, kupię metrową rurę kanalizacyjną. Potem do mięsnego, karkówkę wystawię na słońce, żeby nabrała odpowiednio smakowitego potem, jeszcze przed świtem, przeciągnę smakołyk po trawie przez łąkę, od miejsca, w którym znajduję lisie tropy, do miejsca, które będzie dobrze widoczne z mojej kryjówki. Wkopię rurę pionowo, tak żeby jeden jej wylot wystawał na zewnątrz, i wrzucę mięsko do środka. Bo gdyby nie rura, mój kolega zaraz by posiłek zabrał, śmignął kitą i tyle bym go widział. A tak to będzie musiał będę czekał. Zobaczymy, kto kogo przechytrzy, lisku jeden ty!Czyja to jest łąka?Ostatnio ktoś mnie zapytał, wskazując na łąkę za oknem:- Czyja to jest łąka?Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia, kim jest człowiek, którego czasem w oddali widuję, jak wypasa na niej Czyja to jest łąka? - powtórzyłem przeciągle pytanie, zyskując czas na zastanowienie. Spojrzałem za okno. Żurawie bagno, droga, na której znajduję lisie tropy, ostoja saren w Nie wiem - powiedziałem.
dziwne stworzenia w lesie