Królestwo Hadesa sąsiedztwie z PraKrólestwem Ereba a Królestwem Styx Zamek Hadesa i Persefony Persefona zaszła w ciążę z Hadesem 9 miesięcy Persefona urodziła Hadesowi syna imieniem Pikuls , a potem Hades z Persefoną bara bara i Persefona znów zaszła w ciaże z Hadesem 9 miesięcy Persefona urodziła drugiego syna Hadesa Peres poraz trzeci Hades i Persefona bara bara i ciąża
Po gwałcie, piosenkarka zaszła w ciążę. Jak poinformowała, już po latach lekarz poradził jej, aby udała się do psychiatry, ponieważ odczuwała przewlekły ból. Postawiono jej diagnozę – PTSD – zespół stresu pourazowego. Lady Gaga opowiedziała, jak zaczęły się jej dolegliwości. – Najpierw poczułam ból, a potem zamarłam.
13-latka zaszła w ciążę. Ojcem 71-latek Śledczy ustalili, kto jest ojcem dziecka 13-latki. Badania DNA nie pozostawiały wątpliwości – okazał się nim 71-letni Stanisław G.
Jeśli kobieta jest zdrowa, dba o siebie i zaszła w zdrową ciążę po 35 roku życia, ma duże szanse donosić dziecko i je urodzić. Ponieważ z wiekiem rośnie ryzyko powikłań w ciąży , lekarze szczególnie wnikliwie obserwują przebieg ciąży u kobiety przed czterdziestką, aby w razie potrzeby podjąć odpowiednie działania.
Przy drugim porodzie 30-letnia Cambria doświadczyła dużych komplikacji. Konieczne było wycięcie macicy, co oznaczało, że kobieta nie będzie mogła więcej zajść w ciążę. Babcia urodzi wnuczkę. Para jednak pragnęła mieć więcej dzieci. Pomóc w tym postanowiła im matka Jeffa, Nancy. 56-latka zaproponowała, że zostanie surogatką.
„Po trzech latach małżeństwa z moją siostrą był już nieco znudzony, podczas gdy ja jawiłam mu się świeżo i ponętnie. Zaczęłam obserwować ze strony Witka wyraźne sygnały, że nie jestem mu obojętna. Wtedy Renata zaszła w ciążę To wszystko zmieniło”.
Przypadki zajścia w ciążę mimo zabezpieczenia, wynikają z niepoprawnego stosowania tabletek lub zażywania preparatów, które obniżają ich skuteczność że zaszła w ciążę, pomimo
yF5LR. 12 października 2007, 16:29 Ten tekst przeczytasz w 2 minuty Po powrocie do pracy przeżyłam szok. Na moim miejscu siedziała inna osoba, a moje rzeczy były spakowane. Przeniesiono mnie do innego pokoju - tak w DZIENNIKOWYM cyklu Matka Polka Pracująca opisuje swoje doświadczenia Beata Paziewska, która straciła pracę, gdy zaszła w ciążę. Zaszłam w ciążę. Miałam jednak komplikacje i musiałam pójść na zwolnienie. Gdy wróciłam do pracy, wszyscy patrzyli na mnie jak na intruza. Niestety, ciążę straciłam. Ale atmosfera wokół mnie zaczęła się zagęszczać. Dostawałam polecenia zupełnie niezgodne ze stanowiskiem, które zajmowałam - adresowałam koperty, naklejałam znaczki. Ludzie patrzyli na mnie jak na kogoś, kto stanowi zagrożenie. Zagrożeniem była oczywiście ciąża. Absurd. Czułam się pokrzywdzona, bo jako matka 4-letniego dziecka rzadko korzystałam ze zwolnień. I wcześniej udowodniłam, że mogę być dyspozycyjna - pojechałam do pomocy na kilkudniowe forum w Gdańsku, za co dostałam nawet nagrodę prezesa. Po moim poronieniu wszystko się zmieniło. Kiedy poprosiłam szefa o to, bym mogła pracować od 8 do 16, a nie jak do tej pory od 9 do 17 - tak, żebym mogła odbierać dziecko z przedszkola, usłyszałam, że zdezorganizowałabym pracę działu. Potem, gdy wszyscy wystąpili z podobną prośbą, okazało się, że jest to jednak możliwe. Mało tego, zaczęły dochodzić do mnie słuchy, że szef szuka nowej osoby na moje stanowisko. We wrześniu ponownie zaszłam w ciążę. Z wiadomych względów bałam się o tym mówić, trudno było mi przewidzieć reakcję szefa. Niestety, okazało się ponownie, że mam problemy i nie mogę pracować. Zadzwoniłam więc do pracodawcy i poinformowałam, że jestem w ciąży, a z powodu komplikacji muszę zostać w domu. Nie wiedziałam, że po powrocie do pracy przeżyję prawdziwy szok. Ale tak się stało. Zobaczyłam, że na moim miejscu siedzi inna osoba, a moje rzeczy są... spakowane. Przeniesiono mnie do pokoju informatyków. Po kilku dniach odcięto mi dostęp do sieci i dysku głównego. Nie dostałam też żadnych zadań do wykonywania - bo jak twierdził szef: nic dla mnie nie było. Z czasem dowiedziałam się, że moi współpracownicy mieli tyle pracy, że powstało wiele zaległości, ale ja - choć mogłam pracować - zostałam od tego odcięta. Mój szef okazał się szczery do bólu. Powiedział mi, że gdybym nie była w ciąży, po prostu by mnie zwolnił. Ta wiadomość mnie przygniotła. Ale co miałam robić? Jedyne, co mogłam, to pomagać koleżance z marketingu w jej pracy. Pewnego dnia przyszedł do mnie ktoś z kadr i zapytał, czy złożyłam w pracy zaświadczenie o tym, że jestem w ciąży. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie. Kilka dni potem otrzymałam od mojego szefa wypowiedzenie i zostałam wysłana na przymusowy urlop. Wysłałam e-mail pożegnalny i wyszłam z pracy. Pojechałam do lekarza. Oświadczył, że powinnam natychmiast wziąć zwolnienie. Ponieważ byłam na przymusowym urlopie, miałam skrupuły, by go przerywać i brać zwolnienie. Po kilku dniach poczułam się tak źle, że jednak wzięłam je. Postanowiłam zgłosić się w swojej sprawie do inspekcji pracy. Tam poinformowano mnie, że mam złożyć w ciągu siedmiu dni odwołanie od decyzji szefa, a jednocześnie dowieźć mu zaświadczenie, że jestem w ciąży. Tak zrobiłam. Po kilku dniach pracodawca przywrócił mnie do pracy. Rodzę w czerwcu, co będzie potem, nie wiem. Ale wiem, że na tę pracę nie mam co liczyć! Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej
Najlepsza odpowiedź Sandra_91 odpowiedział(a) o 16:10: Ona jest obrzydliwa! Czlowiek moze zjasc w ciaze tylko z czlowiekiem i pod wplywem wytrysku a nie sliny! Odpowiedzi ZuzA. odpowiedział(a) o 16:13 O M G , nie chcę być nie miła, ale niech twoja koleżanka idzie do Psychiatry :O Ok pominmy cala sprawe z psem... Ale to jest ! DISGUSTING !Ale od kiedy to sperma jast zawarta w ślinie...! blocked odpowiedział(a) o 16:28 FOXCONN odpowiedział(a) o 16:10 eee. nie jest w ciąży ; D michos odpowiedział(a) o 16:13 Ja pie* oczywiście że nie można, ludzki układ rozrodczy jest dostosowany do rozmnażania się TYLKO z ludźmi. I nie latrelek tylko ratlerek. wiem ze nie latrelek tylko ratlerek ale się śpieszyłam i źle napisałam czyli wy uważacie ze nie a co z tymi objawami tyle to ja też wiem ale jak jej mówiłam ze od śliny nie zajdzie w ciążę to powiedziała ze jestem głupia bo ona ma objawy ciąży i nie wiem co jej na te objawy powiedzieć mi po prostu wydaje się ze ona panikuje i tyle albo ze strachu się jej wydaje ze ma objawy kasia45 odpowiedział(a) o 10:39 Nie można zajść w ciążę z PSEM! bosz..o ja..nie nie jest w ciąży..;DD Niech ktos to na besty wrzuci! Bo ja nie mam konta! Z psem nie może zajść w ciążę,to jest po prostu nie człowiek zlizał jej tan śluz,to by nie zaszła,ponieważ dzieci robi się w zupełnie inny sposób ;P Tsaa , powiedz jej że będzie miała szczeniaczki ;> canalia odpowiedział(a) o 18:26 Tak jest w ciąży niech idzie do ginekologa bo jej jeszcze wyskoczą małe dziecio-szczeniaki. hahahahhahahahah okkk ! jestem ginekologiem i twoja przyjaciulka nie ma sie czego martwic czlowiek nie morze zajsc w cioze z psem wienc to nierealne diekuje i wszystkiego dobrego blocked odpowiedział(a) o 12:54 No i mam : [LINK] A i oznaczysz mnie jako najlepszą odp ? Od lizania jeszcze nikt w ciążę na zaszedł. no napewno zajdzie w ciąże od lizania musisz isc do lekaża! znaczy ona matiiixa odpowiedział(a) o 20:49 EhTo objawy stresuuuuuuuPowinna spać w spodniach od piżamy blocked odpowiedział(a) o 13:24 Jasne. Tak naprawdę to zaszło coś między tobą, a psem i boisz się przyznać. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Miałam dobry związek. Z szybkim początkiem, świetnym dopasowaniem, trwały, ośmioletni. Nie zalegalizowany, ale data ślubu zbliża się nieubłaganie. Mieszkamy ze sobą od samego początku i mimo wybuchowych charakterów szło nam dobrze, owszem kryzysy się zdarzały, ale jakoś szybko przechodziły. Aż zapragnęliśmy dziecka ... Pierwsze straciliśmy, ale jakoś daliśmy radę. Później ja zaczęłam czuć presję, ale on to zniósł i się udało. Ja poszłam na L4 a on dużo pracował żeby dostać awans. Starałam się, wspierałam, poprawiałam jego projekty, ale oprócz kontaktu telefonicznego widywaliśmy się max godzinę dziennie, nawet w weekendy. I chyba to wtedy go straciłam. Awans dostał po 4 szalonych miesiącach, w końcu miało być inaczej. Ale wciąż pracuje za dużo, dla mnie nie ma sił i czasu. Nie pyta się co powiedział lekarz, bo nie pamięta, że miałam wizytę. Weekendy miał już spędzać w domu, ale potrzebuje odetchnąć po tym maratonie więc wyjeżdża w góry. Niedziele miały być dla nas, ale ma nawał zaległej roboty, więc pracuje, wykonuje telefony lub zawsze znajdzie sobie coś do roboty, wyskoczy jakiś wypad do znajomych. Ja nie jestem już zabiegana i aktywna - wyobrażałam sobie, że w ciąży będę chodzić na basen i zajęcia fitness dla kobiet w ciąży. Ale lekarze mi zakazali, poza tym przez pierwsze 3 miesiące czułam się strasznie. Do tego dowiedziałam się że mam raka złośliwego, ale da się go usunąć po ciąży. Przytyłam 16kg i zmieniłam się w Perfekcyjną Panią Domu, która wyskakuje z koleżankami na ploteczki bądź dla zabicia czasu biega po galeriach. Trochę czytam, ale nie mam już nic do opowiedzenia mojemu narzeczonemu. Staram się nie być zaniedbaną, ale przy takiej wadze to nawet z super fryzurą i pełnym makijażem czuję się jak wieloryb. Mój jak wspomniałam, mało interesuje się mną i ciążą. To dla mnie ogromny szok, bo zawsze byłam przekonana, że będzie idealnym ojcem. Czasem, jak jest w domu i go zawołam to przyłoży rękę żeby poczuć kopnięcie, ale zaraz idzie zająć się czymś innym. Każda dłuższa rozmowa kończy się awanturą, więc przestaję się odzywać. O jakichkolwiek zbliżeniach mogę zapomnieć, od kiedy zaszłam w ciążę to udało się dwa razy bo on jest zmęczony. A ja jestem w trzecim trymestrze. Nie jestem jedną z tych przeżywających ciążę. Nie robię zakupów, nie biegam za ciuszkami, kupowanie wózka mnie przeraża, wszystko odkładam w czasie. Kopnięcia są owszem miłe, bo wiem, że młody żyje i jest wszystko ok. Ale nie rozmawiam z brzuchem, unikam forów i blogów parentingowych, bo to nie mój świat, nie mój klimat. Mieliśmy iść do szkoły rodzenia, ale on nie ma czasu. O badaniach prenatalnych musiałam mu przypominać, więc się tak nie cieszę, ja nie mam na razie powodów, żeby się cieszyć. Boli mnie jak widzę zdjęcia tatusiów z brzuszkiem, mamuś dokumentujących kolejne tygodnie... Mi nie ma kto takich zdjęć zrobić. Niedawno dowiedziałam się, że gdyby nie ciąża, awansowałabym. Czekałam na to 5 lat... Nie wiem czy to hormony, czy może wyolbrzymiam, ale czuję się strasznie samotna. Czuję, jakby moje marzenie o prawdziwej rodzinie sprawiło, że straciłam kogoś na kim naprawdę mi zależało. On jest inny, ja na pewno też... Straciłam szansę, straciłam dobre życie. Nie boję się bycia samotną matką, jakoś bym dała radę, choćby na zasiłkach. Ale strasznie mnie boli, że nie mam tego wsparcia, że to nie tak miało wyglądać. Po kolejnej awanturze o pierdołę mam poczucie jakbym walnęła w beton. Nie mam za bardzo sił walczyć, bo widzę, że on nie ma ochoty. Zresztą dzisiaj sam mi przyznał, że my tego już chyba nie odbudujemy. Musiałam się wygadać, przed rodziną udaję, że jest dobrze - mam zwyczaj nie wywlekania naszych awantur... Znajomym też nie ma co się żalić, po co mają wiedzieć...
Chciała być aktorką, została jedną z najsłynniejszych prezenterek telewizyjnych. Karierę rozpoczęła w lokalnym radiu. W 1961 r. podjęła pracę w TVP Katowice — najpierw jako lektorka filmów, potem spikerka W latach 1972-1994 Krystyna Loska była gwiazdą Telewizji Polskiej. Prowadziła też festiwale w Opolu, Sopocie, Zielonej Górze Od półtora roku mieszka z córką, Grażyną Torbicką, i zięciem. Coraz rzadziej pojawia się na czerwonym dywanie Zapraszamy do kolejnej części naszego cyklu "Kiedyś gwiazdy TV, a dziś...?" Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google Krystyna Loska (z domu Szostak) świętuje 85. urodziny! Ikona TVP, legenda PRL przyszła na świat 25 lipca 1937 r. w Tychach. Gdyby spełniły się jej marzenia, zostałaby aktorką. Dostała się do krakowskiej PWST, ale po drugim roku przerwała naukę, bo zaszła w ciążę. W maju 1959 r. urodziła córkę Grażynę. Po latach w rozmowie z magazynem "Zwierciadło" przyznała, że nie wahała się przerwać studiów, bo uważała, że "nikt nie zastąpi dziecku mamy". Dodała, że było warto i niczego nie żałuje. Polecamy: Najpopularniejsze polskie prezenterki. Co u nich słychać? Na zdj. Krystyna Loska z córką Grażyną Torbicką Kiedy zapowiadała mecze reprezentacji Polski w piłce nożnej, nasi wygrywali Karierę w mediach Krystyna Loska rozpoczęła w radiu w Katowicach. Była lektorką w audycji "To idzie młodość", później czytała "Aktualności". Do telewizji wciągnął ją kolega z liceum Józef Kopocz, popularny na Śląsku dziennikarz sportowy. "Początkowo tylko lektorowałam. Bo w telewizji byli wtedy lektorzy, spikerzy i prezenterzy. Lektorzy czytali listy dialogowe, spikerzy zapowiadali programy, a prezenterzy przygotowywali wiadomości" – wspominała w książce "Prezenterki". Na ekranie TVP Katowice zadebiutowała w czerwcu 1961 r. Zastąpiła wtedy chorego kolegę. Podczas swojego pierwszego dyżuru zapowiadała kolejne odcinki amerykańskiego serialu "Zorro" i transmisję z Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Dalszą część artykułu przeczytasz pod materiałem wideo: W TVP Katowice pracowała 10 lat. Potem znalazła się w Warszawie. Ściągnął ją ówczesny przewodniczący Radiokomitetu, Włodzimierz Sokorski. Cała Polska plotkowała, że Krystyna Loska to protegowana Edwarda Gierka. Faktem jest, że I Sekretarz Komitetu Centralnego PZPR spotykał spikerkę na różnych imprezach na Śląsku, ale nie miał nic wspólnego z jej awansem. "Przeniosłam się do stolicy przed ekipą Gierka. Mój mąż przez wiele lat był kierownikiem robót górniczych w kopalni Ziemowit. Ponieważ zaczął chorować, musiał odejść z kopalni. Przez osiem lat pracował w Ministerstwie Górnictwa w Katowicach, a potem został przeniesiony do Państwowej Rady Górnictwa w Warszawie. Poszłam za mężem. Z córką, psem i meblami" — opowiadała Krystyna Loska w "Gali". W pamięci kilku pokoleń telewidzów Krystyna Loska zapisała się jako ta spikerka Telewizji Polskiej, która zapowiadała program, nie patrząc w kartkę. "Uważam, że jeśli już mam zapraszać na jakiś program, to przecież jest to o wiele bardziej przyjemne, jeśli zapraszam, patrząc telewidzowi w oczy, a nie zaglądając do kartki” — tłumaczyła w jednym z wywiadów. Potrafiła łączyć patos z luzem i dowcipem, zażartować na wizji, często się uśmiechała. Reżyser Jerzy Gruza cenił ją za "cięty język i celne riposty", słynna scenografka Xymena Zaniewska za "charakter", a kibice piłki nożnej za "przynoszenie szczęścia polskim drużynom i reprezentacji". Kiedy Krystyna Loska zapowiadała mecz, Polacy wygrywali. W listach kibice pisali: Z TVP Krystyna Loska odeszła na własnych warunkach W 1994 r. prezesem zarządu TVP został Wiesław Walendziak. Zmiany nie podobały się Krystynie Losce. Nie chciała czytać zapowiedzi z promptera i nie akceptowała sposobu, w jaki młodzi traktowali starszych, których uważali za relikty minionej epoki. "Nie podobało mi się zarozumialstwo niektórych ludzi, którzy jeszcze świata nie poznali, a już byli tak pewni siebie. Uznałam, że szkoda mojego czasu, żeby się z tym wszystkim mocować. Przychodzą młodzi, niech zaczynają, czemu nie" – wyjaśniła w książce "Prezenterki". Zaczęła myśleć o przejściu na emeryturę. Po rozmowie z Maciejem Pawlickim, dyrektorem TVP1, na temat wizji tej "nowej" telewizji Krystyna Loska poszła do działu kadr, poprosiła o przygotowanie jej dokumentów i opuściła gmach przy ul. Woronicza. Jak tłumaczyła: Kłopoty ze zdrowiem, śmierć męża, przeprowadzka do córki Po odejściu z telewizji Krystyna Loska przez kilka lat kontynuowała karierę konferansjerki. W mediach coraz częściej zaczęły pojawiać się informacje o jej problemach ze zdrowiem. Po raz pierwszy trafiła do szpitala w listopadzie 1997 r. Była wtedy u rodziny na Śląsku i nieoczekiwanie zasłabła. Media sugerowały, że znana spikerka miała zawał serca. Wiosną 2011 r. po raz czwarty znalazła się w szpitalu. Kilka miesięcy później w rozmowie z tygodnikiem "Życie na Gorąco" Krystyna Loska ujawniła, że zdiagnozowano u niej zespół Takotsubo (syndrom złamanego serca). Choroba daje o sobie znać w sytuacji silnego stresu, objawia się silnym bólem w klatce piersiowej i dusznościami. "Z tą chorobą trzeba umieć żyć, ja sobie świetnie radzę. Wiadomo, że trzeba się trochę oszczędzać, choć przyznaję, że nie przychodzi mi to łatwo. Jestem przyzwyczajona do aktywności, ciekawego życia. Nigdy nie myślałam o sobie jako emerytce. Lubię kontakt z naturą, spacery po lesie, zbieranie grzybów. Grywam z przyjaciółmi w brydża. Myślę, że wrodzona pogoda ducha pomaga mi pokonywać stres związany z chorobą. Ale przede wszystkim pomaga z nią żyć" – tłumaczyła Krystyna Loska. Zapewniła, że nigdy nie miała zawału. Wciąż jednak odczuwała skutki złamania nogi, tak poważnego, że groziło jej kalectwo. Krystyna Loska z mężem Henrykiem Loską (Bal Mistrzów Sportu, 2016) W czerwcu 2016 r. zmarł jej mąż Henryk Loska. Ostatnie dni życia spędził w szpitalu, w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. Byli małżeństwem przez 58 lat. W pierwszą rocznicę śmierci ukochanego męża Krystyna Loska wzięła udział w uroczystości odsłonięcia jego zdjęcia w Alei Sław Tyskiej Galerii Sportu. Zobacz: Długo była dla niego tylko koleżanką młodszej siostry. Potem stała się największą miłością Dwa miesiące później legenda polskiej telewizji trafiła do szpitala z silnym bólem w klatce piersiowej. Po badaniach okazało się, że miała zawał. Lekarze od razu podjęli decyzję o przeprowadzeniu operacji. Udrożniono tętnicę wieńcową, założono stent. Przez kilka tygodni Krystyna Loska mieszkała razem z córką i zięciem, cenionym kardiologiem Adamem Torbickim. Gdy odzyskała siły, wróciła do swojego mieszkania. "Nie czuję, że powinnam mieszkać z córką. Odwiedzam oczywiście Grażynkę, ale mieszkam u siebie i cenię sobie to, że jestem samodzielna" – mówiła. Nie wykluczyła, że kiedyś zmieni zdanie. Na zdj. Krystyna Loska z córką Grażyną Torbicką Nie jest tajemnicą, że Krystyna Loska coraz rzadziej uczestniczy w artystycznych wydarzeniach. Media skrupulatnie odnotowują każde pojawienie się legendarnej telewizyjnej prezenterki. W lipcu 2017 r. była na Festiwalu Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" w Kazimierzu Dolnym; w sierpniu 2018 r. pojawiła się w Sopocie, gdzie odbywał się festiwal "Top of the Top". Zawsze towarzyszyła jej córka. W grudniu 2020 r. Krystyna Loska przeprowadziła się do Grażyny i Adama Torbickich. Pięć miesięcy później magazyn "Rewia" poinformował, że gwiazda wraca do pracy. Ikona telewizji miała podpisać kontrakt z agencją skupiającą lektorów. Okazało się, że Krystyna Loska nie przyjęła tej oferty. "Nie mam żadnych planów powrotu do pracy. Proszę nie zapominać, ile ja mam lat" — stwierdziła w rozmowie z tygodnikiem "Świat i Ludzie". Foto: Andras Szilagyi / MW Media Krystyna Loska z mężem Henrykiem, córką Grażyną i zięciem Adamem Torbickim (gala Wiktory 2008) Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Nikt nie zrozumie, co czuje kobieta, która bardzo chce być mamą, ale budowa jej ciała sprawia, że to niemożliwe. Tak czuła się Malin Stenberg. Z czasem jednak pogodziła się z tym, że nigdy nie będzie mogła przytulić urodzonego przez siebie maluszka. Wszystko zmieniło się, gdy kobieta poznała swojego przyszłego męża Claesa. Zobacz film: "Rośnie liczba bezpłodnych par" Największym marzeniem pary było wydanie na świat owocu ich wielkiej miłości. Malin i Claes szukali wszelkich sposobów, które pozwolą im spełnić swoje marzenie. W końcu postanowili przystąpić do projektu badawczego, organizowanego przez Uniwersytet w Göteborgu. Malin towarzyszyło 9 innych kobiet, które także bardzo pragnęły potomstwa. Malin urodziła się bez narządów rodnych. Dziś jest szczęśliwą mamą (Facebook) [/image] Wkrótce Malin przeszła operację przeszczepu macicy. Miał to być pierwszy krok do spełnienia marzenia. Dawcą macicy była kobieta, która dobrowolnie i świadomie podjęła decyzję o tym, że nigdy więcej nie chce urodzić dziecka. Po kilku miesiącach starań w końcu się udało. Malin i Claes dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Ich radość była ogromna. Pomimo problemów z zajściem w ciążę i przeszczepu macicy ciąża kobiety przebiegła bez żadnych komplikacji, a wkrótce na świat przyszedł mały Vincent. Para jednak nie ujawniała swojego sekretu. Bali się reakcji innych ludzi na wieść o tym, że Malin przeszła przeszczep. Kiedy jednak ich syn skończył rok, postanowili podzielić się z innymi swoją historią. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Mam nadzieję, że ujawnienie tej historii sprawi, że więcej kobiet, które nie mają macicy, spróbuje zajść w ciążę w ten sam sposób co ja. Po urodzeniu Vincenta musiałam mieć usuniętą przeszczepioną macicę, bo kolejna ciąża byłaby dla mnie zbyt dużym zagrożeniem. Niczego jednak nie żałuję - mówi dziś Malin. Malin i Claes przyznają, że podzielili się swoją historią, aby dać otuchę i nadzieję innym parom, które bardzo chcą, ale z wielu powodów nie mogą mieć dzieci. Być może w przyszłości przeszczep macicy będzie powszechną metodą na spełnianie ich marzeń. polecamy
zaszła w ciążę z szympansem