Wenus z Milo, Kupidyn i Psyche. Biedny rybak, Mona Lisa. 30 seconds. 1 pt "Ludzie bezdomni" to dzieło z mnóstwem symboli. Jaki inny utwór ma tak bogatą Ludzie bezdomni - streszczenie. Autor: Karolina Marlęga Serwis chroniony prawem autorskim. Tom I. Wenus z Milo. Doktor Judym od piętnastu miesięcy przebywa na praktyce medycznej w Paryżu. Jest znudzony, czegoś mu brakuje, za czymś tęskni. Właśnie spaceruje ulicami Paryża i przypadkowo idzie do galerii sztuki w Luwrze. Powieść "Ludzie bezdomni" została opublikowana z datą: a) 1903 b) 1900 c) 1898 d) 1899 Zachwyt nad posągiem Wenus z Milo to realizacja poglądu o: a "Ludzie bezdomni" jako powieść społeczna W oparciu o fragment rozdziału "Wenus z Milo" z "Ludzi bezdomnych" rozważ, jak dzieła sztuki stały się symbolem drogi życiowej Tomasza Judyma Tomasz Judym jako współczesny Prometeusz Tomasz Judym jako współczesny Syzyf Konstrukcja psychiczna głównego bohatera w "Ludziach bezdomnych"Oprac Czytaj dalej: Znaczenie Wenus z Milo i Rybaka w Ludziach Bezdomnych. Ostatnia aktualizacja: 2022-08-11 20:23:59. Opracowanie stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują poezja.org. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji. The Venus de Milo is an over 2 metres (6 ft 7 in) tall [a] Parian marble statue [3] of a Greek goddess, most likely Aphrodite, depicted with a bare torso and drapery over the lower half of her body. [2] The figure's head is turned to the left. [6] The statue is missing both arms, the left foot, and the earlobes. [7] Stała tak w półmroku „wynurzająca się”, Anadiomene [8], niebiańska, która roznieca miłość. Obnażone jej włosy związane były w piękny węzeł, krobylos. Podłużna, smagła twarz tchnęła nieopisanym urokiem. Gdy Judym wpatrywał się coraz uważniej w to czoło zamyślone, dopiero zrozumiał, że ma przed sobą wizerunek bogini. NrNrM7. Stefan Żeromski posługuje się w „Ludziach bezdomnych” symbolami, które wzbogacają powieść o sensy naddane. Symboliczny jest tytuł utworu, a także niektóre tytuły poszczególnych rozdziałów. Inne symbole, wykorzystane w dziele, to: Wenus z Milo – symbol piękna, miłości, harmonii i szczęścia. W powieści odzwierciedla piękno świata ludzi bogatych, świata, do którego chciał należeć Tomasz Judym. Rybak – obraz francuskiego malarza, symbolizujący ludzkie cierpienie, nędzę i krzywdę społeczną. W powieści stanowi kontrast w zestawieniu z rzeźbą Wenus i symbolizuje świat ludzi biednych, klasy, z której wywodzi się główny bohater. Kwiat tuberozy – symbol bezużytecznego piękna. W „Ludziach bezdomnych” do kwiatu tuberozy porównany zostaje przez Judyma Karbowski – lekkoduch, karciarz, człowiek z towarzystwa, który w rzeczywistości poza zaspokajaniem własnych potrzeb, nie dostrzega nic więcej. Krzyk pawia – symbol nieszczęścia i śmierci, a także przemiany. W utworze Żeromskiego symbolizuje nie tylko śmierć pani Daszkowskiej, ale również przemianę wewnętrzną Tomasza Judyma, który w zetknięciu ze światem górników, dojrzewa do podjęcia ostatecznej decyzji i poświęcenia własnego szczęścia w imię walki z niesprawiedliwością społeczną. Burza – symbol zaczerpnięty z poezji romantycznej, oznaczający rewolucję. Ogień i pożar – symbole charakterystyczne dla czasów współczesnych pisarzowi, symbolizujące przygotowania do rewolucji. Pielgrzym – symbol zaczerpnięty z twórczości romantyków polskich, gdzie oznaczał pielgrzymowanie do „ziemi świętej”, utożsamianej z wolnością ojczyzny. Rozdarta sosna – symbol wewnętrznego rozdarcia głównego bohatera, który musiał wybierać między miłością i szczęściem u boku ukochanej kobiety a obowiązkiem spłacenia długu wobec ten artykuł?TAK NIEUdostępnij „Ludzie bezdomni” - streszczenie szczegółowe Tom I Wenus z Milo Opis wycieczki doktora Tomasz Judyma i czterech poznanych przez bohatera Polek po galerii w Luwrze oraz Wersalu. Zachwycanie się posągiem Wenus z Milo oraz skonfrontowanie go z obrazem „Rybak” autorstwa francuskiego malarza Puvis de Chavannes’a. Doktor Tomasz Judym przebywał od piętnastu miesięcy na praktyce chirurgicznej w Paryżu. W wolnych chwilach zwiedzał piękne miasto, spacerując po jego ulicach i pilnie obserwując Francuzów. Zachwycał się pięknem tamtejszej przyrody, architektoniczną spuścizną francuskich artystów, a nawet powozami arystokratów, które ... więcej* * * Tom I Wenus z Milo Opis wycieczki doktora Tomasz Judyma i czterech poznanych przez bohatera Polek po galerii w Luwrze oraz Wersalu. Zachwycanie się posągiem Wenus z Milo oraz skonfrontowanie go z obrazem „Rybak” autorstwa francuskiego malarza Puvis de Chavannes’a. W pocie czoła Po powrocie do Warszawy Tomasz odwiedza swego starszego brata Wiktora i jego rodzinę – żonę Teosię i dwójkę dzieci. Mężczyźni zwierzają się wzajemnie z tajemnic dzieciństwa oraz teraźniejszych problemów. Mrzonki Bohater wygłasza swój odczyt o współczesnym stanie higieny, negując przy tym sta... więcej* * *Partner serwisu: kontakt | polityka cookies Streszczenie Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Szacunkowy czas czytania - 35 minut. Nie masz tyle czasu? Sprawdź: streszczenie w pigułce, także inne artykuły rozdziałów: Tom pierwszy 1. Wenus z Milo 2. W pocie czoła 3. Mrzonki 4. Smutek 5. Praktyka 6. Swawolny Dyzio 7. Cisy 8. Kwiat tuberozy 9. Przyjdź 10. Zwierzenia Tom drugi 11. Poczciwe prowincjonalne idee 12. Starcy 13. Ta łza, co z oczu twoich spływa… 14. O świcie 15. W drodze 16. O zmierzchu 17. Szewska pasja 18. Gdzie oczy poniosą 19. Glikauf! 20. Pielgrzym 21. Asperges me… 22. Dajmonion 23. Rozdarta sosnaTom I Streszczenie rozdziału - Wenus z Milo Tego dnia Tomasz Judym wracał przez Pola Elizejskie z Lasku Bulońskiego, dokąd zawsze jeździł koleją obwodową. Dzień był upalny, powietrze przesycone zapachem akacji. Zbliżała się pora spacerów i Pola zaczęły zapełniać się nadjeżdżającymi karetami. Judym usiadł na ławce pod kasztanowcem, zajmując miejsce tuż obok niani z dwojgiem dzieci. Odpoczywając, obserwował wykwintnie ubranych ludzi, spacerujących po chodnikach. Po jakimś czasie wolnym krokiem ruszył na plac Zgody. Wreszcie udał się w głąb ogrodu des Tuileries i skierował się w stronę kościoła Saint-Germain-l’Auxerrois. Przez cały czas rozmyślał o swym kawalerskim mieszkaniu na Boulevard Voltaire, które zajmował od roku i które odstręczało go pustką ścian i banalnością sprzętów. Nie chciało mu się pracować ani iść do kliniki. Zatrzymał się przy Luwrze i spoglądając na mętne wody Sekwany, postanowił zwiedzić pałac. Po chwili dotarł do głównego wejścia i zaczął przechadzać się po chłodnych salach pierwszego piętra. Zadowolony z odpoczynku od wrzawy ulicy paryskiej i upału, siadł na ławce przy pomniku Wenus z wyspy Melos. Wcześniej widział posąg, lecz nie zwracał na niego uwagi. Teraz, wyraźnie odprężony panującym chłodem, zaczął wpatrywać się w oblicze marmurowej piękności. Dopiero po jakimś czasie uświadomił sobie, że ma przed sobą wizerunek Afrodyty i mimo woli w pamięci odżyła legenda o powstaniu kobiety z piany morskiej. Zamyślony, nie zwrócił uwagi na osoby, które przechodziły obok. Ocknął się dopiero wówczas, kiedy usłyszał kilka zdań wypowiedzianych po polsku. Zdziwiony, ujrzał cztery osoby „pozaparyskie”. Na przedzie szły dwie młode panienki, z których starsza miała około siedemnastu lat. Za nimi podążała powoli starsza kobieta, z siwymi włosami i nadal piękną twarzą. Obok niej szła panna dwudziestokilkuletnia, prześliczna i smukła. Wszystkie stanęły przed posągiem i podziwiały go w milczeniu. Starsza pani odczuła zmęczenie i usiadła na ławeczkę. Judym wstał i odszedł na bok, zwracając na siebie uwagę panien. Jedynie starsza, pochłonięta przeglądaniem informatora, nie zauważyła mężczyzny. Judym z zainteresowaniem wpatrywał się w jej twarz i nieznacznie śledził jej ruchy. W pewnej chwili zauważył, że i ona przygląda mu się spod lekko opuszczonych powiek. Tymczasem najstarsza z panien zbliżyła się do posągu i zaczęła wpatrywać się w wizerunek bogini z zaciekawieniem. Judym skupił uwagę na niej i stwierdził, że dziewczyna stara się zapamiętać rysy Wenus. Starsza dama wspomniała, że wcześniej widziała inną rzeźbę z marmuru, przedstawiającą scenę mitologiczną, lecz nie wiedziała, czy może pokazać ją swoim podopiecznym. Jedna z panien uśmiechem stwierdziła, że są w Paryżu i należy „umoczyć wargi w pucharze rozpusty”. Młodsza z panienek, Wanda, uznała, że tracą czas na zwiedzanie, zamiast spacerować po ulicach. Judym, przysłuchujący się rozmowie, poczuł się jak intruz. Miał ochotę przyłączyć się do dialogu, lecz stał bezradnie. W pewnej chwili, słysząc, że panie mają zamiar iść obejrzeć „Amora i Psyche”, zaproponował, że może wskazać im najbliższą drogę. Dostrzegając niezadowolenie starszej damy, przeprosił za swój nietakt, wyjaśniając, że w Paryżu bardzo rzadko ma okazję słyszeć polską mowę. Dodał, że od piętnastu miesięcy przebywa w mieście, pracując w klinikach w dziedzinie chirurgii. Dama przedstawiła się jako Niewadzka, młodsze panienki nazywały się Orszeńskie, a piękna brunetka – Joanna Podborska. Po chwili spytała, czy Judym zna kogoś o tym nazwisku z Wołynia, lecz mężczyzna wyjaśnił, że pochodzi z Warszawy, gdzie studiował medycynę. Jego ojciec był szewcem i miał warsztat przy ulicy Ciepłej. Wanda była zaskoczona, w jaki sposób syn szewca został lekarzem. Starsza dama podziwiała odwagę Judyma, który otwarcie wyjawił swoje pochodzenie. Judym uśmiechnął się ironicznie i zapytał Joannę, jakie wrażenie zrobił na niej posąg Wenus. Dziewczyna zarumieniła się, zawstydzona, a panna Natalia odparła, że bogini jest prześliczna. Po jakimś czasie znaleźli się w Sali, gdzie stała rzeźba „Amor i Psyche”, w milczeniu podziwiali posągi. Judym ze smutkiem stwierdził, że jego rola została już wypełniona i nie może dłużej towarzyszyć damom. Nieoczekiwanie dla niego pani Niewadzka zapytała o najwygodniejszy transport do Wersalu. Wyjaśnił, że mogą jechać tramwajem. Zaproponował, że sprawdzi połączenie i szybko odszedł. Kiedy wrócił z informacjami, panna Wanda oznajmiła, że jedzie z nimi. Niewadzka przeprosiła za zachowanie wnuczki, lecz Judym powiedział, że z ogromną przyjemnością będzie im towarzyszył. Poczuł sympatię do młodszej Orszeńskiej, choć ponownie pomyślał, że wtargnął do towarzystwa poznanych pań. Rozumiał doskonale swoją niższą pozycję społeczną. Po wyjściu z muzeum Judym pożegnał się z paniami i oddalił się. Jadąc omnibusem w stronę Vincennes rozmyślał o zdarzeniu, które uznał za wyjątkowo szczęśliwe. Po raz pierwszy zbliżył się do dam z towarzystwa, o których marzył będąc studentem. Nazajutrz obudził się wcześniej niż zazwyczaj, około dziesiątej ruszył pieszo w stronę stacji. Z niepokojem oczekiwał przybycia nowych znajomych. Powróciły wspomnienia domu rodzinnego, brudnej kamienicy, w której mieszkał z rodzicami. W tej chwili o rodzinie i jej życiu myślał jak o czymś zupełnie obcym i odległym. Panie, które poznał poprzedniego dnia, stały się dla niego kimś bliskim i żałował, że nie nadchodzą. Postanowił jechać do Wersalu, ukłonić się im z daleka i wyminąć. Sądził, że nie przyszły na umówione spotkanie ze względu na jego pochodzenie. Nieoczekiwanie usłyszał głos Wandy, odwrócił się zaskoczony, dostrzegając starszą damę, panny Orszeńskie i Podborską. Wesoło rozmawiając, wsiedli do tramwaju. Zapytał pannę Natalię, co spodobało się jej w Paryżu. Dziewczyna z uśmiechem odparła, że podoba się jej wszystko, co sprawia przyjemność. Wanda odpowiedziała podobnie jak siostra i uprzedzając pytanie Tomasza, wyjaśniła, że Joasi podobały się posągi. Drwiła z lekarza, że do tej pory nie widział jeszcze „Rybaka”, choć jest znawcą i paryżaninem. Mężczyzna odpowiedział, że jest jedynie pospolitym chirurgiem. Po chwili przypomniał sobie, że przed rokiem widział wspomniany obraz i wrażenie, jakie wywierał na oglądających. Pamiętał piękne damy, płaczące ze wzruszenia i westchnienia tłumu. Nagle zaczął padać deszcz i Judym zasłonił panie swoją osobą. Tramwaj zajechał na plac przed pałacem wersalskim. Tomasz zaczął torować swym towarzyszkom drogę wśród tłumu zwiedzających w pewnym momencie panna Natalia przytuliła się do niego. Popatrzył na nią rozmarzony i wtedy śmiało spojrzała mu prosto w oczy. Deszcz z wolna przestał padać, Judym podał ramię babci Niewadzkiej i ruszyli do Wersalu. Po jakimś czasie oprowadzał panie znużony, gdyż już wcześniej zwiedzał pałac. Judym śledził wzrokiem piękną pannę Podborska, która starała się ukryć doznawane wrażenia. W drodze powrotnej zatrzymali się w Saint-Cloud. Zachwycone panie patrzyły na panoramę Paryża. Młody chirurg z uwagą przyglądał się Joannie, zastanawiając się, kogo mu przypomina. Na dworcu Saint-Lazare rozstał się z damami. Niewadzka powiadomiła go, że następnego dnia wyjeżdżają do Trouville, a stamtąd do Anglii. Pożegnał je ostentacyjnie i trochę już zmęczony wrócił do swojego mieszkania. Streszczenie rozdziału - W pocie czoła Od tych wydarzeń minął rok. Jednego z ostatnich dni czerwca Tomasz Judym obudził się w Warszawie. Dochodziła dziesiąta rano i przez otwarte okno usłyszał hałas, dobiegający z ulicy Widok. Wyjrzał na dziedziniec, obserwując stróża, który coś tłumaczył damie w czarnej mantylce. Czuł się młody i silny, choć zmęczony po podróży z Paryża.. Wsiadający do pociągu ludzie niczym nie różnili się od Francuzów, co napawało lekarza optymizmem. Po długim śnie z radością witał widok Warszawy. Natychmiast pomyślał o krewnych. Odczuł konieczność odwiedzenia ich, by ujrzeć znajome twarze. Wyszedł z hotelu i ruszył wraz z tłumem. Po jakimś czasie znalazł się na ulicy Ciepłej. Tu i ówdzie chodzili roznosiciele wody sodowej. Jedna z roznosicielek, odarta niemal do naga, stała pod murem. Na trotuarze siedziała stara, schorowana Żydówka, sprzedająca gotowany bób, groch, fasolę i ziarna dyni. Z prawej i lewej strony mieściły się sklepiki. Dalej widać było otwarte okna pracowni. Zewsząd wyglądały twarze ludzkie – chore, chude, zobojętniałe na swój los, pokryte plamami. Judym szedł szybko, mrucząc coś do siebie. Z dala dostrzegł bramę kamienicy, w której niegdyś mieszkał i zbliżył się do niej z uczuciem „fałszywego wstydu”. Pomyślał, że będzie musiał witać się z ludźmi niższego stanu, wszedł i skierował kroki do oficyny. Stanął przed drzwiami, prowadzącymi na poddasze i zapukał. Nikt mu jednak nie odpowiedział, a z drzwi sąsiednich wychyliła się trzynastoletnia dziewczynka, wyjaśniając, że przed chwilą widziała ciotkę i ktoś musi być w domu. W tej samej chwili ktoś zaczął krzyczeć i przeklinać. Dziecko odparło, że to babka, wariatka. Judym z zaciekawieniem zajrzał do środka i w kącie dostrzegł kobietę, przywiązaną do haka. Instynktownie wycofał się i zaczął wypytywać dziewczynkę, czemu nie oddadzą babki do szpitala. Odrzekła, że nie ma miejsc, a poza tym nie mają pieniędzy, by płacić za jej pobyt. Judym uciekł po schodach. Na dziedzińcu ujrzał gromadę dzieci i ciotkę Pelagię, od lat mieszkającą u brata Tomasza, Wiktora. Odczuwał odrazę i politowanie. Ciotka cmoknęła go we włosy, pytając, kiedy przyjechał. Wyjaśnił, że wrócił poprzedniego dnia i zaczął dopytywać o Wiktora. Usłyszał, że brat pracuje w fabryce, a w wolnych chwilach czyta książki. Ciotka poinformowała go, że Wiktor rzadko bywa w domu i czasami znika na kilka dni. Tomasz obiecał, że wróci wieczorem, lecz w końcu zapytał o adres fabryki, w której pracowała bratowa. Szybko oddalił się z tego miejsca i ruszył w stronę przedmieścia, do fabryki cygar. strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - Wenus z Milo - symbol piękna harmonii i szczęścia. W powieści odzwierciedla piękno świata ludzi bogatych, świata do którego chciał należeć Judym. Rybak - obraz francuskiego malarza, symbolizujący ludzkie cierpienie, nędzę i krzywdę społeczną. W powieści stanowi kontrast w zestawieniu z rzeźbą Wenus i symbolizuje świat ludzi biednych. Kwiat tuberozy - symbol bezużytecznego piękna. Został do niego porównany Karbowski - lekkoduch, kanciarz, człowiek z towarzystwa, który poza własnymi potrzebami, nie dostrzega nic artykuł aby odblokować treśćWenus z Milo - symbol piękna harmonii i szczęścia. W powieści odzwierciedla piękno świata ludzi bogatych, świata do którego chciał należeć Judym. Rybak - obraz francuskiego malarza, symbolizujący ludzkie cierpienie, nędzę i krzywdę społeczną. W powieści stanowi kontrast w zestawieniu z rzeźbą Wenus i symbolizuje świat ludzi biednych. Kwiat tuberozy - symbol bezużytecznego piękna. Został do niego porównany Karbowski - lekkoduch, kanciarz, człowiek z towarzystwa, który poza własnymi potrzebami, nie dostrzega nic wypracowaniaEmigracja w "Ludziach bezdomnych"“Ludzie bezdomni” młodopolska powieść Stefana Żeromskiego zawierająca w sobie elementy różnych epok: naturalizm, obecny w opisach fabryk, symbolizm sam jej tytuł jest symbolem ponieważ autor nadał bezdomności ukryte znaczenie. Utwór porusza także problemy społeczne takie jak: kryzys, wyzysk, samotność bieda, czy konieczność emigracji ta ostatnia jest obecna w życiu każdego bohatera i powoduje tytułową bezdomność. Wiktor Judym to starszy brat Tomasza mieszka w ciasnym mieszkaniu w Warszawie przy ulicy Cieplnej razem z żoną Teosią, dwójką dzieci i domu w „Panu Tadeuszu” i „Ludziach bezdomnych”Pojęcie domu w „Panu Tadeuszu” a „Ludziach bezdomnych” pojmowane jest zupełnie inaczej i konotuje różne skojarzenia. W dziele Adama Mickiewicza dom kojarzony jest bardzo pozytywnie, to ostoja rodzinnego ciepła i tradycji dająca poczucie bezpieczeństwa. Tadeusz wraca do dworku w Soplicowie z radością, szuka w nim wspomnień z dzieciństwa. U Mickiewicza dom to także miejsce ściśle materialne, w którym każdy mebel czy przedmiot ma swoją historię. Portrety wiszące na ścianach domu Tadeusza przedstawiały wielkich polskich patriotów i były nauką o dziejach fabryki,huty oraz kopalnie w ,,Ludziach bezdomnych" Stefana Żeromskiego to postęp i nowoczesność czy piekło dla pracujących tam ludzi?-PodsumowanieFabryki,huty oraz kopalnie w ,,Ludziach bezdomnych" z jednej strony są piekłem dla pracujących tam ludzi ale z drugiej nowoczesnością i pracy powinno być dla pracujących przyjemnym miejscem,lecz w powieści Stefana Żeromskiego tak nie jest. Miejsce pracy odstrasza, pracuje sie tam źle i niekomfortowo, do tego pracujący są wykorzystywani, nie mają pomocy lekarskiej oraz dostają mało pieniędzy za ciężką drugiej strony jednak opisy maszyn, które są potęgą świadczą o nowoczesności i postępie w EMIGRANTA W „LUDZIACH BEZDOMNYCH” STEFANA ŻEROMSKIEGO. ROZWIŃ TEMAT, ANALIZUJĄC PODANY FRAGMENT. WYKORZYSTAJ WIEDZĘ O INNYCH BOHATERACH UTWORU, ZWRÓĆ UWAGĘ NA PRZYCZYNY powieści „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego obrazuje doskonały przykład politycznego i społecznego emigranta. Jest nim Wiktor Judym, brat głównego bohatera Tomasza. Jest to człowiek spracowany, niepokorny, a także zbuntowany. Nie potrafi ugiąć się przed zwierzchnikami i pracodawcami. Postawa ta jest spowodowana okropnymi warunkami pracy. W zakładach unosił się dym, pomieszczenia były ciasne, a pracownicy byli narażeni na utratę życia, ponieważ obowiązki bezpieczeństwa i higieny pracy były nieprzestrzegane. Mimo tak ciężkich realiów, robotnicy nadal byli nazywani bezmyślnymi maszynami, które jedynie wykonują polecenia, a pensja nie pozwoliła na utrzymanie w „Ludziach bezdomnych” Stefana ŻeromskiegoJedną z najbardziej znanych książek Stefana Żeromskiego są “Ludzie bezdomni”. Tytuł może mieć wielorakie znaczenie. Nie posiadać domu nie znaczy wyłącznie “nie mieć gdzie mieszkać”. Słowo dom można odczytać na wiele sposobów; dom jako ostoja, dom jako rodzina, dom jako prywatna ojczyzna czy wreszcie w dosłownym znaczeniu: dom jako budynek. Którą bezdomność chciał Żeromski przedstawić w swoim utworze? Analizowany fragment przedstawia rozmowę Judymowej ze swoim mężem Wiktorem. Scena przedstawia pożegnanie. Wiktor wyjechał w poszukiwaniu nowej pracy, żona wraz z dziećmi pojechała razem z nim, by zaraz potem wracać. Tom 1 Wenus z Milo Doktor Judym przebywa od kilkunastu miesięcy na praktyce chirurgicznej w Paryżu. Zwiedza miasto, spacerując i obserwując otoczenie – piękno przyrody rozgrzanej upałem, mijane zabytki architektury, wspaniałe powozy arystokratów. Podczas pobytu w Luwrze zatrzymuje się przed posągiem Wenus z Milo i rozmyśla nad losem bogini. Docierają do niego odgłosy rozmowy prowadzonej po polsku. Poznaje panią Niewadzką – bogatą starszą ziemiankę, jej wnuczki: siedemnastoletnią Natalię i piętnastoletnią gadatliwą Wandę Orszeńskie oraz ich guwernantkę dwudziestokilkuletnią, pełną wdzięku Joannę Podborską. Judym oferuje paniom swoje towarzystwo w charakterze przewodnika po Paryżu i wyjaśnia, że jego nazwisko nie powinno kojarzyć się ze znakomitym rodem z Wołynia, bowiem jest synem szewca, pijaka z Warszawy. Następnego dnia wszyscy pięcioro zwiedzają Wersal, komnaty królewskie i salę lustrzaną. W pocie czoła Mija rok. Judym powraca do Polski. Przyjeżdża do Warszawy i spaceruje jej ulicami. Trafia do dzielnicy, w której się wychowywał. Nadal mieszka tu jego brat Wiktor z rodziną. Judym jest wstrząśnięty ubóstwem warunków życia na ulicach Ciepłej i Krochmalnej – biedą, zaniedbaniem, brudem. Poszukując krewnych, Judym spotyka się nieoczekiwanie z nieprzychylną mu ciotką Pelagią. Dowiaduje się, że jego brat pracuje w stalowni, a jego żona w fabryce cygar. Doktor postanawia odwiedzić bratową – wybiera się do fabryki. Obserwuje tam ciężko pracujące kobiety, stłoczone na niewielkiej przestrzeni. Przypominają mu się jego młodzieńcze ideały pomocy najbardziej potrzebującym. Wraca z żoną Wiktora do domu. Nazajutrz Judym kieruje swe kroki do stalowni, w której pracuje jego brat. Przygląda się wyczerpującej, morderczej pracy robotników. Judymowi żal jest brata i jego wyniszczającej organizm harówki. Wspomina, że on sam również nie miał łatwego życia, rozpamiętuje zwłaszcza przykre i smutne dzieciństwo. Spędził je, oddany na wychowanie ciotce, która prowadziła rozwiązłe życie, a sam Tomasz pełnił u niej rolę służącego i sprzątaczki zarazem. Nierzadko bywał bity czy traktowany z lekceważeniem i pogardą. Mimo to, właśnie ciotka umożliwiła mu dostęp do nauki, dzięki czemu udało mu się ostatecznie zdobyć wykształcenie i zawód. Mrzonki Latem Judym zostaje zaproszony na spotkanie warszawskich lekarzy w domu znanego w Europie doktora Czernisza. Tomasz postanawia wygłosić referat, który napisał podczas pobytu w Paryżu, zatytułowany: „Kilka uwag czy Słówko w sprawie higieny”. Praca poświęcona jest współczesnemu stanowi higieny i obojętności lekarzy wobec warunków życia i pracy najuboższych. Twierdzi, że lekarze leczą wyłącznie bogatych. Opinia młodzieńca wywołuje oburzenie zebranych. Lekarze nie zgadzają się z poglądami Judyma, lecz on z uporem broni swych racji. Doradzają mu więc działalność filantropijną, którą zdecydowanie odrzuca. Po kolacji Tomasz, zlekceważony przez wszystkich, opuszcza dom Czernisza. W drodze powrotnej do domu towarzyszy mu doktor Chmielnicki, który uważa, że medycyna jest po prostu interesem. Stwierdzenie młodszego kolegi, że kiedyś medycyna będzie wytyczała drogi życia masom i wówczas świat się odmieni, nazywa mrzonkami. Smutek Judym spaceruje po parku i obserwuje obumieranie natury – jest początek października. Opisowi przyrody towarzyszy ukazanie przeżyć bohatera, który czuje, że umierają jego marzenia. Wśród smutnych myśli wydawało mu się, że mija go kareta z paniami poznanymi w Paryżu. Praktyka Judym otwiera prywatną praktykę, doskonaląc jednocześnie swoje umiejętności, pracując w jednym z warszawskich szpitali. Doktor cieszy się ze swego debiutu w roli lekarza przyjmującego pacjentów, ale przez kilka miesięcy nikt się w jego gabinecie, z wyjątkiem gospodyni, nie pojawia. Wzywany jest on tylko do nagłych przypadków w kamienicy, w której mieści się lokal, nie zarabia żadnych pieniędzy. Kiedy wreszcie pojawia się kobieta uskarżająca się na bóle, Judym z goryczą stwierdza, że to kwestarka, zbierająca datki na cele stowarzyszenia, jakie reprezentuje. Tomasz wie, że brak powodzenia jego gabinetu spowodowany jest niefortunnym odczytem u doktora Czernisza. Do Judyma dociera informacja o ciężkim wypadku jego brata. Spotyka również przypadkiem, poznanego na odczycie doktora Chmielnickiego. Ten składa mu propozycję pracy w uzdrowisku w Cisach na stanowisku asystenta prowadzącego zakład doktora Węglichowskiego. Judym rozmawia z Węglichowskim. Dowiaduje się, że tu właśnie mieszka pani Niewadzka. Postanawia przyjąć ofertę i wyjechać do Cisów. Swawolny Dyzio Pod koniec kwietnia Judym opuszcza Warszawę. Przedział w pociągu dzieli z chudą damą i jej dziesięcioletnim synkiem, Dyziem. Dziecko jest nadzwyczaj pomysłowe i złośliwe. Z uporem dokucza współtowarzyszom podróży. Po południu Tomasz z uczuciem ulgi wysiada na stacji i kieruje się w stronę dorożki, która czeka na niego. Okazuje się, że Dyzio i jego matka jadą z nim do Cisów. Malec znów zaczyna dręczyć lekarza, nie zwracając uwagi na rozpaczliwe upomnienia matki. Rozgniewany Judym wymierza chłopcu kilka klapsów i postanawia dalszą drogę odbyć pieszo. W pobliskiej wsi wynajmuje wóz, lecz pijany chłop wywraca pojazd do rowu. Po perypetiach doktor dociera do zakładu leczniczego. Jest przekonany, że odnalazł miejsce, gdzie będzie mógł spłacić swój dług wobec społeczeństwa i pracować dla ludzi. Cisy Po zapoznaniu się ze zwierzchnikami Judym dowiaduje się o historii i walorach leczniczych uzdrowiska. Założył je nieżyjący pan Niewadzki. Kurort prowadzony był na zasadzie spółki akcyjnej przez radę nadzorczą (prezes – adwokat z Moskwy, wiceprezes Leszczykowski zwany „Lesem” – bogaty wspólnik z Konstantynopola, który w razie potrzeby przysyłał pieniądze, drugi wiceprezes – bogaty przemysłowiec z Warszawy, pan Stark). Dyrektorem zakładu był dr Węglichowski, zaś administratorem Jan Bogusław Krzywosąd Chobrzański. Leczyli się tu bogaci ludzie z całego kraju. Cisy były położone w majątku pani Niewadzkiej. Kwiat tuberozy Judym robi obchód po okolicy Cisów. Przechodząc koło kościoła zauważa, że właśnie trwa tam nabożeństwo. Wchodzi do środka i dostrzega w ławach swoje znajome – panny Orszeńskie i Joasię. Po mszy Judym celowo się nieco ociąga, by móc niby przypadkiem zamienić z pannami kilka słów. Wszyscy oni zostają zaproszeni na plebanię, by zjeść tam śniadanie. Tutaj doktor poznaje młodego mężczyznę Karbowskiego, który, jak wynika z opowieści duchownego, jest hazardzistą, utracjuszem i hulaką. Mimo to Judym jest zaniepokojony i zazdrosny widząc, że Karbowski i Natalia mają się nieco ku sobie. Przyjdź Z okna swojego mieszkania Tomasz Judym obserwuje budzącą się do życia po zimie przyrodę. Marzy o miłości. Kwiat tuberozy Judym zwiedza mały kościółek i zastaje tam podczas nabożeństwa panny Orszeńskie wraz z Joanną Podborską. Razem udają się do proboszcza na śniadanie. Paniom towarzyszy Karbowski – utracjusz i bawidamek, w którym kocha się Natalia. Tomasz poczuł zazdrość i żal z tego powodu. Przyjdź. Judym obserwuje z okna naturę po burzy. Opis jest pełen lirycznych sposobów wyrażania myśli. Z jego nastrojem współgra stan duchowy bohatera. Tom 2 Poczciwe prowincjonalne idee Rozpoczyna się sezon. Judym ma wówczas wiele pracy. Wstaje wcześnie rano i przez połowę dnia spędza czas w szpitalu, opiekując się chorymi i kuracjuszami. Popołudniami zaś doktor aktywnie uczestniczy w tutejszym życiu towarzyskim. Ujawnia też zdolności organizatorskie, samodzielność i konsekwencję w działaniu. Wyposaża szpital, doprowadzając go do pełnej sprawności. Nieoczekiwanie stwierdza, że chorzy cierpią na malarię. Przypuszcza, że choroba powodowana być może nieodległą lokalizacją stawów administratora zakładu – Krzywosąda. Swoje spostrzeżenia przedstawia doktorowi Węglichowskiemu. Ten jednak, ku zdziwieniu Judyma, poleca mu milczenie w tej kwestii. Doktor spotyka się z Niewadzką. Ta informuje go o przygotowywanej dla Joasi niespodziance – chodzi o stworzenie lokum dla chorych dzieci, co jest marzeniem dziewczyny. Starcy Po uporządkowaniu dokumentacji szpitalnej Judym opracował projekt poprawy zdrowotności Cisów i przedstawił go na radzie komisji rewizyjnej (trzech udziałowców spółki), którzy co roku wizytują ośrodek. Komisja odrzuca pomysły Judyma. Jedynym zwolennikiem jego idei jest Les, gotów wyłożyć na ten cel własne pieniądze. Judym tak bardzo naraził się zarządcom Cisów, że lekceważą go nawet jako lekarza. „Ta łza, co z oczu twoich spływa” Wiktor otrzymuje od brata kilkaset rubli. Postanawia wyjechać za granicę i, nie zważając na płacze i protesty żony, czyni to. Wyrusza w świat, by tam szukać szczęścia. O świcie Wczesnym rankiem, w kwietniu, Tomasz Judym idzie z wizytami do chorych z pobliskich wsi. Po drodze spotyka Joannę Podborską, wracającą powozem z Woli Zameckiej. Nauczycielka informuje go, że Natalia Orszeńska bez zgody babki wyjechała z Karbowskim i poślubiła ukochanego. Następnie młodzi opuścili kraj. Joasia obwinia się, że nie potraktowała poważnie uczuć podopiecznej. Jest przekonana, że Judym był zakochany w dziewczynie i wiadomość o jej ślubie sprawiła mu przykrość. Młodzieniec zaprzecza z uśmiechem. Kiedy Podborska odjeżdża, lekarz uświadamia sobie, że to właśnie ją kocha. W drodze Sprzedawszy skromny dobytek Judymowa wraz z dziećmi wyrusza na prośbę męża (zawartą w liście) do Szwajcarii. Przegapiwszy właściwą stację, wysiada na końcowej. Zdruzgotana nieszczęściem podąża pieszo w kierunku miasta. Z pomocą przychodzi jej przypadkiem napotkana Natalia i jej mąż Karbowski. Wiktor oświadcza żonie, że zamierza udać się do Ameryki. O zmierzchu Doktor nie może zapomnieć spotkania z Joasią, ciągle o niej myśli. Spotyka ponownie dziewczynę, idąc do swoich pacjentów. Ustalają, że poczeka ona, aż doktor skończy swoje zajęcia. Wizyty kuracjuszy przedłużają się jednak i zniecierpliwiony i rozgoryczony Tomasz traci nadzieję, by Joasia aż tak długo chciała na niego czekać. Kiedy wychodzi, widzi ją jednak. Wybierają się razem na spacer. Spontanicznie Tomasz oświadcza się swojej ukochanej i spotyka się z przyjęciem. Szewska pasja W czerwcu do zakładu przyjeżdżają kuracjusze i Krzywosąd odkłada szlamowanie stawów. Wkrótce robotnicy zaczynają chorować na febrę. Judym, zajęty miłością do Joasi, nie wie, że administrator kazał spuścić szlam do pobliskiej rzeczki, z której mieszkańcy czerpią wodę do picia. W pierwszej chwili na widok wybudowanej rynny ogarnia go wzburzenie, lecz po chwili uspokaja się, myśląc o ukochanej. Nagle dostrzega Węglichowskiego i Chobrzańskiego, stojących przy śluzie. Mężczyźni ignorują go. Wtedy, rozgniewany, mówi, że Cisy są kłamstwem dla kuracjuszy i on, jako lekarz, zabrania wrzucać szlam do rzeki. Dyrektor odpowiada, że nie ma wtrącać się do spraw, które go nie dotyczą. Tomasz nazywa go „starym osłem” i wrzuca Krzywosąda do stawu. Później odchodzi, głośno przeklinając. Gdzie oczy poniosą Węglichowski tego samego dnia zrywa umowę z Judymem. Joasia jest rozżalona, że będzie musiał opuścić Cisy. On sam również nie chce się z nią rozstawać, ale nie ma wyboru. Mimo początkowych rozterek, nie chce przeprosić Krzywosąda. Podczas podróży spotyka dawnego znajomego z Paryża i Szwajcarii, inżyniera Korzeckiego, który zachęca go, by wyjechał do Zagłębia. Przyjeżdżają do Sosnowca. Korzecki zwierza się ze swoich fascynacji i obaw ciągle myśli o śmierci. Glikauf! Następnego dnia Tomasz zwiedza miasto. Jest nieszczęśliwy i zagubiony. Udaje się na spotkanie z Korzeckim, który oprowadza go po kopalni. Judym obserwuje pracę górników. Mijający ich ludzie pozdrawiają się słowem „Glikauf!”. W pewnej chwili słyszy głos poganiacza, który mówi do konia, aby ciągnął wózek. Inżynier wyjaśnia mu, że kiedy zwierzę nie reaguje poganiacz okłada je batem. Doktor mówi, że takie rzeczy powinny być zabronione, a Korzecki dodaje, że nie ma już siły zabraniać. Pielgrzym Judym uczestniczy w towarzystwie Korzeckiego w zebraniu grupy osób u inżyniera Kalinowicza. Panowie dyskutują na różne tematy – podejmują m. in. zagadnienia konieczności poprawy warunków pracy w kopalni. Do Korzeckiego przychodzi posłaniec z przesyłką. Inżynier daje wymijającą odpowiedź odnośnie jej zawartości. Asperges me... Po Judyma przyjeżdża znajomy Korzeckiego, uczeń gimnazjum, żeby prosić o wizytę u chorej matki. Doktor przepisuje jej kurację, chociaż zdaje sobie sprawę, że to ostatnie stadium gruźlicy. Przesądnie reagująca na głos pawia chora i atmosfera ponurej nocy podczas powrotu do domu natchnęła Tomasza niepokojem. Krzyk pawia znowu dobiegł z oddali. Dajmonion Tomasz rozpoczyna pracę jako lekarz fabryczny. Pewnego dnia, w sierpniu, otrzymuje list od Korzeckiego z cytatem z „Apologii Sokratesa”. Postanawia odwiedzić znajomego. Przed mieszkaniem inżyniera dostrzega tłum ludzi. Wchodzi do środka i widzi przyjaciela, leżącego na sofie z roztrzaskaną głową. Nagle do pokoju wchodzi jakiś młodzieniec. Judym przygląda się w milczeniu, jak nieznajomy siada przy samobójcy i szepcze jakieś słowa. Rozdarta sosna Do miasta przybywa, po wcześniejszym zaanonsowaniu Joasia. Doktor oprowadza ją po mieście i pokazuje zakłady przemysłowe. Dziewczyna pragnie pozostać z nim, by wspólnie mogli podejmować działania pomocy pracującym ponad ludzkie siły robotnikom. Tomasz wyjaśnia jej jednak, że pragnie pozostać sam, by nic nie odciągało go od myślenia o najbiedniejszych. Odrzuca tym samym miłość dziewczyny. Joasia odchodzi ze smutkiem, zaś doktor stoi pod rozdartą sosną i snuje gorzką refleksję.

ludzie bezdomni wenus z milo