Odechciało mi się żyć, nie chce mi się. Nie chce umierać ale nie chce żyć. Przez Gość gość, Październik 16, 2015 w Dyskusja ogólna
Powoli się wykańczam psychicznie to jest jakieś obłędne koło to moje życie. Mam powoli dość tego wszystkiego , tej samotności, strachu,trzęsienia się, braku dziewczyny, nie wiem nic mi w życiu nie wychodzi a ostatnio myślę żeby z tym wszystkim skończyć, może tam po drugiej stronie jest leprze życ
Mój synek jest grzeczny ale siedzę z nim bite 9 h dzień w dzień i mam po prostu dosyć. Macierzyński to wystarczająco dużo, reszta mnie już nuzy. Dziecko raczej twgo nie czuje ze mi się
To dlaczego nie chcę żyć" to nie tylko cenny materiał edukacyjny, ale również inspirujący i budzący empatię obraz, który powinien towarzyszyć każdemu,każdego dnia. Polecam tę książkę wszystkim, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę na temat depresji i zrozumieć, jak ważne jest wsparcie dla osób dotkniętych tą chorobą.
29 pkt. Nie jest tak źle, ale wynik mi się ciągle zmienia, więc nigdy nic nie wiadomo, ale muszę sama sobię radzić. Sama się boję iść, a mama to olała. Trochę chore, że jedynymi osobami które mnie rozumieją jest mój chłopak, przyjaciółka z stanami depresyjnymi i przyjaciółka nieuleczalnie chora. Reszta się odwróciła.
Forum; Repertuar Kin ; VOD Chce się żyć. 2013. 7,7 122 233 oceny 6,6 21 ocen krytyków. Strona główna filmu . Podstawowe informacje nie powinni się
Wiek: w sam raz. Odp: Nie wiem czego chce od życia, a facet się niecierpliwi. smutnaZuza napisał/a: Mam super faceta. Jest troskliwy, cierpliwy ( to przy moim charakterze bardzo ważne). Jest opiekuńczy czuły, a przy tym petarda w sypialni. Idealny ojciec i mąż. Znamy się 4 lata po 2 latach związku się oświadczył.
3h3QKK. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-11-19 12:05:04 eldomala Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-19 Posty: 3 Temat: nie chce mi się żyćWitamNigdy nie byłam zalogowana na takim forum ale muszę z kimś podzielić się co mnie trapi, dręczy i jakie myśli mnie dosyć swojego życia chociaż na pierwszy rzut oka wszystko wygląda super jest mąż syn kot rybki świetna rodzina ale wcale tak nie jest. Mój mąż od dwóch lat mnie okłamuje narobił niesamowitych długów już raz się rozstaliśmy ale zdecydowaliśmy że jednak stawimy temu czoło i jakoś razem damy radę i spłacimy te długi. Problem polega w tym iż sprzedaliśmy mieszkanie samochód tak naprawdę zaczynamy od nowa na wynajmowanym mieszkaniu i wszystko było by ok tylko że czuję iż znowu mnie oszukuje jest wiele nie wyjaśnionych spraw chowie telefon nie odstepuje go na krok. Mam serdecznie dosyć tego życia i coraz cześciej myśle że jedynym rozwiązaniem jest odejść z tego świata chodź mam 4 letniego synka którego kocham nad życie i to on daję mi resztki sił żeby żyć. Kocham swojego męża i mogę żyć biednie ale uczciwie a wiem ze z jego strony tak nie ma, tyle razy z nim już przeprowadzałam rozmowy i mi tłumaczył że już nic nie ukrywa ale ja czuje tak jak dwa lata temu wiedziałam że coś się dzieję w naszej rodzinie. Co mam robić chciałabym wiedzieć co w sądzicie o tym co po krótce wam opisałam chodz trochę tego wiecej ale jestem tak załamana że nawet bym nie dała rady tego wszystkiego opisać. 2 Odpowiedź przez Leila01 2013-11-19 12:20:30 Ostatnio edytowany przez Leila01 (2013-11-19 12:21:02) Leila01 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-11 Posty: 2,752 Odp: nie chce mi się żyć Nie dziwię Ci się, że tak wszystko pewien sposób poświęciłaś się, pomogłaś mężowi, wybaczyłaś, a on perfidnie znowu nie coś z tym zrobić bo inaczej wykończysz się, a w końcu masz dziecko, które dopiero uczy się konkretnie porozmawiać z mężem. Bez żadnych sentymentów, na bok, bo właśnie ona Cię "niszczy". To my tworzymy nasze własne przeznaczenie... 3 Odpowiedź przez eldomala 2013-11-19 12:31:05 eldomala Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-19 Posty: 3 Odp: nie chce mi się żyćdziękuję za odpowiedź, masz racje jestem na skraju wyczerpania wiem że jak znów zacznę rozmowę to będzie mnie przekonywać ze wszystko mi mówi że nic nie kryje a ja wiem ze tak nie jest. Tyle razy mu mówiłam że wszystko zniosę tylko nie kłamstwo nawet najgorszą prawdę. Dziś przyjdzie z pracy postaram się z nim pogadać i naprawdę muszę coś zrobić bo ale się wykończe albo się podniosę z tego wszystkiego. 4 Odpowiedź przez iwona79 2013-11-19 15:24:36 iwona79 Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-14 Posty: 72 Odp: nie chce mi się żyćMoze bedę okropna ale powiem Ci, ze chyba powinnaś sama przeczytać Swój post. Dziewczyno! Masz dziecko, ono jest najważniejsze!Nic dla kobiety nie powinno byc ważniejsze. Facet nie jest ważny aż tak by poświecić życie .... moze teraz to wyda Ci sie okropne....ale jak pomyślisz o tym za parę lat to mozesz śmiać się z tego. Za 10 lat mozesz być szczęśliwa w innym związku, mozesz patrzeć na swojego syna jak dorasta, jak dostaje pierwsze oceny, poznaje pierwszą miłość, możesz mieć świat u stóp, nową miłość.... A Ty chcesz odejść! Nie ma sytuacji bez wyjścia!!! Porozmawiaj z mężem, podejmijcie decyzję co dalej. Jeśli postanowi żyć bez Ciebie to myśl o sobie i synu. Będziesz szczęśliwa 5 Odpowiedź przez muspati 2013-11-19 16:43:04 muspati Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-16 Posty: 20 Odp: nie chce mi się żyć Dziecko najważniejsze, zgadzam się z postem iwony, lepiej pogadaj z nim porządnie albo postaw mu jakieś solidne ultimatum, moim skromnym zdaniem oszust zawsze oszustem będzie i nic mu na to chyba nie pomoże. Fajne zdjęcia na imprezie, Fotobudka 6 Odpowiedź przez Sylia 2013-11-19 16:47:07 Ostatnio edytowany przez Sylia (2013-11-19 16:49:25) Sylia Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zawód: Animacja komputerowa Zarejestrowany: 2013-08-25 Posty: 129 Wiek: 28 Odp: nie chce mi się żyć A co tu rozmawiać ja uważam że w takich przypadku trzeba zbierać dowody i zażądać rozwodu z jego winy, potem możesz z nim mieszkać ale tedy przy następnym jego potknięciu(kolejnych długach) będzie najlepiej dla dziecka inaczej może być być groźba komorniczej egzekucji bądź nawet eksmisji (to zależny już od tego jak mieszkacie) a wtedy wszyscy zostaniecie na lodzie Człowiek najszybciej i najlepiej uczy się, ucząc innych. 7 Odpowiedź przez iajagoda 2013-11-19 18:30:37 iajagoda Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-11 Posty: 1,032 Odp: nie chce mi się żyć Widzę, że wszyscy powyżej o odchodzeniu i rozwodzie itd., no to ja trochę z innej beczki?Przykro mi, że masz taki, a nie inny układ, nie wchodzę w to jak bardzo kochasz męża, i co jest lepsze dla syna? Każdy by miał dość w twojej sytuacji, proszę cię tylko nie zadręczaj się i zacznij się zabezpieczać, bez względu czy z nim zostaniesz czy nie. Z tego, co wywnioskowałam z twojego postu, wydaje mi się, że jak dowiedziałaś się o długach męża i później w trakcie ich spłacania nie zabezpieczyłaś się na wypadek jakby poza twoimi plecami znów to samo zrobił. Jest coś takiego jak rozdzielność majątkowa, nie tylko intercyza przed ślubem, ale rozdzielność majątkowa przeprowadzona w trakcie trwania małżeństwa. Wiem, że to nie zwolni cię od długów i zobowiązań przed zawarciem umowy o rozdzielności majątku, ale może chronić na przyszłość. Może pogadaj z jakimś prawnikiem, najczęściej notariusz wystarczy (gdy jest zgoda obu małżonków), nie trzeba z tym iść do sądu (gdy jeden się nie zgadza, a drugi chce to do sądu).Po prostu zastanów się i podowiaduj jak to działa, może takie rozwiązanie jest dla ciebie korzystne? Nie będziesz zobowiązana płacić jego nowych długów, a posiadanie odrębnego majątku nawet takiego jak samochód czy pralka może okazać się ważne, jak się ma faceta z talentem do długów i dziecko. Straciłaś już raz mieszkanie i musisz wynajmować, przypilnuj, abyś nie zaczynała od nowa kilka dobry pomysł z rozmową, powinnaś wiedzieć, na czym stoisz! Nie wiem, czy on coś ukrywa, czy ty jesteś przewrażliwiona. Lepiej dmuchać na zimne, intuicja z reguły nam dobrze podpowiada. Nie bądź tylko nadmiernie upierdliwa, bo on może zachowywać się inaczej, bo czuje się winny, że przez niego straciliście majątek. Mam nadzieję, że chociaż trochę ma wyrzuty, ale może się mylę. Nadal pozostaje oczywiście pytanie czy jak nie był rozsądny, oszukiwał i długi robił, to ma na tyle rozumu, aby się w nowe nie pakować? 8 Odpowiedź przez Lucinda 2013-11-19 19:34:22 Ostatnio edytowany przez Lucinda (2013-11-19 19:40:55) Lucinda Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-04 Posty: 147 Odp: nie chce mi się żyć W Twoim poście w oczy rzuciła mi się inna rzecz:eldomala napisał/a:WitamNigdy nie byłam zalogowana na takim forum ale muszę z kimś podzielić się co mnie trapi, dręczy i jakie myśli mnie dosyć swojego życia chociaż na pierwszy rzut oka wszystko wygląda super jest mąż syn kot rybki świetna rodzina ale wcale tak nie jest. Mój mąż od dwóch lat mnie okłamuje narobił niesamowitych długów już raz się rozstaliśmy ale zdecydowaliśmy że jednak stawimy temu czoło i jakoś razem damy radę i spłacimy te długi. Problem polega w tym iż sprzedaliśmy mieszkanie samochód tak naprawdę zaczynamy od nowa na wynajmowanym mieszkaniu i wszystko było by ok tylko że czuję iż znowu mnie oszukuje jest wiele nie wyjaśnionych spraw chowie telefon nie odstepuje go na krok. Mam serdecznie dosyć tego życia i coraz cześciej myśle że jedynym rozwiązaniem jest odejść z tego świata chodź mam 4 letniego synka którego kocham nad życie i to on daję mi resztki sił żeby żyć . Kocham swojego męża i mogę żyć biednie ale uczciwie a wiem ze z jego strony tak nie ma, tyle razy z nim już przeprowadzałam rozmowy i mi tłumaczył że już nic nie ukrywa ale ja czuje tak jak dwa lata temu wiedziałam że coś się dzieję w naszej rodzinie. Co mam robić chciałabym wiedzieć co w sądzicie o tym co po krótce wam opisałam chodz trochę tego wiecej ale jestem tak załamana że nawet bym nie dała rady tego wszystkiego dla mnie masz depresję, i to poważną - utrata zaufania do męża, utrata mieszkania, brak stabilizacji i być może jeszcze inne wydarzenia wpłynęly na Twój obecny stan. Moim zdaniem w pierwszej kolejności powinnaś udać się do specjalisty - psychiatry (może też być lekarz rodzinny) bądź psychologa. Myśli samobójcze są bardzo poważnym objawem , a Ty masz dla kogo żyć - masz super synka, który bardzo Cię kocha i bardzo potrzebuje. Resztą problemów można zająć się stopniowo i rozwiązywać je po kolei. Trzymaj się 9 Odpowiedź przez sluuu 2013-11-19 21:59:32 sluuu Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-28 Posty: 2,077 Wiek: 31 Odp: nie chce mi się żyć iajagoda- potwierdzam. Rozdzielność majątkowa to rozsądne wyjście. "Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego." Marek AureliuszWalczę z boreliozą i bartonella 10 Odpowiedź przez eldomala 2013-11-20 09:39:56 eldomala Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-19 Posty: 3 Odp: nie chce mi się żyćwielkie dzięki za odpowiedz. Macie racje przyznaje się do depresji nic mi się nie chce nic mnie nie cieszy jak tylko synka odprowadzam do przedszkola to wracam do domu zamiast zacząc sprzatać gotować to nie robię nic tylko siedzę płaczę i myślę co takiego zrobiłam że moje życie wygląda tak a nie synek po powrocie z przedszkola dodaje mi sił wtedy wiem że muszę dla niego się pozbierać, mój mąż bardzo się stara widzę to ale co z tego jak bez zaufania nie może być dobrze, wszystkie jego gesty jak chowie telefon zaraz mam podejrzenia on się tłumaczy tym że to przyzwyczajenie ale gdyby chciał to mógłby je zmienić a ciagle robi to ratować to małżeństwo ale czy starczy mi sił!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 11 Odpowiedź przez Lucinda 2013-11-20 13:36:27 Lucinda Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-04 Posty: 147 Odp: nie chce mi się żyćDlatego warto, byś wybrała się do specjalisty, który ustali najlepszą dla Ciebie formę leczenia. Gdy choć częściowo odzyskasz zdrowie, wtedy nabierzesz siły i chęci do zmierzenia się z kolejnymi problemami. Dobrze, że mąż Cię wspiera. Co do spraw majątkowych, tak jak pisały wcześniej dziewczyny, konieczna jest szczera rozmowa z mężem, być może faktycznie jego zachowanie to tylko stare przyzwyczajenie, w ostateczności możesz starać się o uzyskanie sądownie rozdzielności majątkowej i to z datą wsteczną, co zabezpieczy Cię nawet przed już istniejącymi długami. Jeśli zaś chodzi o zaufanie, przyjaciel powiedział mi kiedyś, że jego zyskiwanie to długa i mozolna wędrówka pod górę, zaś utrata ? zjazd windą w dół bez hamulców. Odbudowanie zaufania będzie wymagało dużo pracy z obu się kochana 12 Odpowiedź przez iajagoda 2013-11-20 13:45:35 iajagoda Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-11 Posty: 1,032 Odp: nie chce mi się żyć Eldomala, sił ci starczy, ja w to wierze, bo udowodniłaś, że jesteś silna kobieta1. Chcesz ratować małżeństwo ( trzeba być silnym, aby mimo takiego bigosu to powiedzieć i w ogóle w takim bagnie wiedzieć, czego się chce naprawdę)2. Przebaczyłaś i znów z nim jesteś ( siła twojej miłości jest ogromna, aż przez moment się zastanawiałam czy nie jest to miłość toksyczna ?wszystko zniosę tylko nie kłamstwo nawet najgorszą prawdę?)3. Masz siłę pozbierać się dla synka, to dlaczego nie miałabyś znaleźć siły aby pozbierać się z innych powodów ( robisz dla syna, raz zrobiłaś dla męża, bo dałaś mu drugą szansę, teraz czas, aby to zrobić dla siebie ? a zbierając siebie w pewien sposób zrobisz to też dla nich, bo oni potrzebują cię właśnie silną)4. Jesteś silna, bo mimo depresji ci się coś chce ( chce ci się pozbierać dla syna, chcesz ratować małżeństwo, chcesz coś zrobić ze swoim życiem, bo jesteś tu i szukasz wsparcia/ pomocy/ motywacji jakkolwiek to nazwiesz)Depresja1. Wierzę, nie dziwię się, że cierpisz i jestem myślami z tobą. Wydaje mi się, zupełnie zrozumiałe, że wysiłkiem jest skoncentrowanie się na codziennych sprawach i ciągnięcie całego tego ?wózka? jak świat stracił kolory, czas się zatrzymał, bo liczy się tu i teraz, zupełnie brak siły na wspominanie przeszłości i wybieganie w Ta chwila w której jesteś się skończy, nie będzie trwała wiecznie, zaczęłaś już działać, aby coś zmienić na lepsze. 3. W depresji pomóc ci mogę tylko rozmową i czasem, a to za mało, aby z niej wyjść ? wróć do postu Lucindy, pogadaj ze specjalistą może psychologiem. Widzę, że cię gnębi chowanie telefonu, bo ciągle do tego wracasz1. Może być 1001 powodów i nie koniecznie jest to związane z oszukiwaniem2. Rozdzielność majątkową sugerowałam, bo wydawało mi się, że intuicja ci podpowiada, że jest to z długami związane, nawet jak w tym rzecz to nie znaczy, że nowe długi robi3. Pytałaś się go, dlaczego tak pilnie szczerze telefonu, albo zapytałaś czy możesz sobie pogrzebać, bo cię to gnębi?4. Co ci intuicja mówi, dlaczego chowa telefon? W jakich sprawach próbował lub próbuje cię oszukać poza długami, czy tylko długi masz na myśli? 13 Odpowiedź przez Molly11 2013-11-20 15:40:55 Molly11 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-02 Posty: 367 Odp: nie chce mi się żyćSzczerze to myślę że taka żona jak ty to skarb nie do przycienienia. 14 Odpowiedź przez Maru 2013-11-20 20:04:58 Maru Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-16 Posty: 133 Odp: nie chce mi się żyćDo autorki: Trzeba iść do prawnika , najlepiej w PUNKCIE BEZPŁATNYM po poradę ....nie jestem przekonana co do ROZDZIELNOŚCI majątkowej , być może potrzebny jest rozwód ,aby uchronić się przed długami?!Poza tym moim zdaniem z tym człowiekiem nie masz szans na normalne spokojne życie...oszukał Cię raz ,zrobi to następny, ale to Twoje życie, szkoda tylko się z tym zmierzyć, nikt nie ma gwarancji ,że będzie lekko i przyjemnie...Problemy w życiu są różne ,a Ty masz teraz taki...Powodzenia... 15 Odpowiedź przez Anhedonia 2013-11-21 08:09:41 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2013-11-21 08:12:06) Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: nie chce mi się żyć eldomala napisał/a:wielkie dzięki za odpowiedz. Macie racje przyznaje się do depresji nic mi się nie chce nic mnie nie cieszy jak tylko synka odprowadzam do przedszkola to wracam do domu zamiast zacząc sprzatać gotować to nie robię nic tylko siedzę płaczę i myślę co takiego zrobiłam że moje życie wygląda tak a nie jakby zrobić COŚ inaczej niż dotąd?Przestać rozczulać się nad SOBĄ a pomyśleć JAK rozwiązać problem rodziny?Poszukaj pracy - będzie więcej środków. Wiem, że to trudne. Jednak wykonalne...Maru napisał/a:Do autorki: Trzeba iść do prawnika , najlepiej w PUNKCIE BEZPŁATNYM po poradę ....nie jestem przekonana co do ROZDZIELNOŚCI majątkowej , być może potrzebny jest rozwód ,aby uchronić się przed długami?!Prawnik NIE nauczy funkcjonować w długim, szarym i do d...(jak papier toaletowy) życiu Trzeba iść do psychologa. Też bezpłatnego. Często w tym, samym punkcie (konslultacyjno-inform. np, Centrum Pomocy Rodzinie itp.)I OWSZEM znieść wspólnotę małżeńska można przed sądem cywilnym BEZ żadnego rozwodu. Niemniej do tego przydałoby sie mieć jakikolwiek własny dochód bądź majątek. Bo CO tu rozdzielać? Jedynego żywiciela od przez niego żywionych?A depresje można leczyć. Też psycholog - na początek"Do góry uszy" - JESZCZE NIE WSZYSTKO stracone! "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 16 Odpowiedź przez iajagoda 2013-11-26 01:53:05 iajagoda Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-11 Posty: 1,032 Odp: nie chce mi się żyćEldomala co u ciebie, coś się nie odezwasz... 17 Odpowiedź przez Bardzo Samotny 2014-01-04 00:11:27 Bardzo Samotny Net-Facet Nieaktywny Zawód: kierowca Zarejestrowany: 2012-10-23 Posty: 969 Wiek: 29 Odp: nie chce mi się żyćWitam,am myśli samobójcze naprawdę mam już dośc życia nie chcę już dłużej żyć czuję się wypalony i do niczego Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Widok (10 lat temu) 1 marca 2012 o 18:33 od 8 lat moje zycie to koszmar, uwolinilam sie od tyrana a ciągle jest tak samo, wyprowadzilam sie daleko, wciąż czuję strach.... mam maleńkie dziecko nie mam siły już żyć, ciagle jesem nękana przez eksa i jego rodzinę, smsy, telefony. Jestem po rozwodzie a sytuacja się nie zmienila... zglosilam sprawe na policji i ciagle umarzaja mimo ze mialam dowody co teraz nie chce takiego mieć ciagle zycia...... szukam wszedzie pomocy. Na swoja rodzine nie mam co liczyc mam tylko dziecko 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 18:40 Magda , zrobiłaś pierwszy najtrudniejszy krok! a teraz od Ciebie zależy co będzie, jesteś zdana na siebie ale to chyba jest pozytywna sprawa - patrząc na przyszłość. Drzwi stoją otworem nawet nie wiesz ile masz mozliwości :-) pomyśl co by było gdybyś nie doszła do tego punktu gdzie właśnie jesteś. Trzymaj się mocno , na pewno dasz radę! Masz nie tylko dziecko ale aż dziecko :-) w nim tkwi siła! Czy można spytać w jaki sposób potrzebujesz pomocy? 2 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 18:42 chce się uwolnic od bylego męza od jego nękania, smsów z jego strony i z jego rodziny, ciagle do mnie mają coś.... myslalam ze jak sie wyprowadze z dala od miasta gdzie mieszka były maż to się to zakonczy... 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 18:40 Tak jak napisałaś masz dziecko a dziecko ma tylko Ciebie więc masz dla kogo i po co żyć. Wiadomo że trochę czasu musi minąć zanim się poczujesz lepiej ,bezpieczniej ,to że odeszłaś od człowieka który niszczył Ciebie psychicznie może też fizycznie to wielki krok do przodu i Twój sukces ,bo jest wiele kobiet co dają poniewierać sobą przez całe życia i nie mają odwagi zrobić tego co Ty . Piszesz że jesteś nękana telefonami czy nie możesz zmienić nr telefonu. 1 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 18:45 zmienialam numer tel to wypisywal meile ze zglosi do sadu ze utrudniam mu z dzieckiem i ze nie informuje go o jego stanie.... wiec jestem do dzis dzien na kazde skinienie bo nie chce by odebrali mi dziecko i chyba sama sobie jestem winna. Nie znam sie na prawie i dlatego ciagle bładze, naprawde bardzo sie boje jego i tej jego rodzinki 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 18:59 Bylam w CIK wiele razy ale bym musiala chyba tak zamieszkac by poczuc sie spokojna 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:02 A masz jakieś smsy od niego które mogłabyś użyć jako dowód że on Cię gnębi...może przedstaw na policję, czy on się w ogóle dzieckiem zajmuje, daje pieniądze? Może wystąp o ograniczenie praw rodzicielskich i będziesz miała go z głowy....zawsze możesz wyjechać z polski i zacząć nowe życie 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:12 mam 340 smsow w ktorych to pisze poda ze zglosi mnie na policje ze zabiora mi dziecko, na dziecko placi alimenty mimo zasadzonych wizyt pojawia raz na 3 miesiace,,,nigdy dziecku nawet lizaka nie kupil od siebie, nie pyta czy dzieck ozdrowe czy chore, czy ma co jesc itp. a jak napsize ze dziecko chore to wtedy smsy ze pewnie z nim gdzies się szwędam i dlatego choruje, ze nie dbam, ze pewnie sobie kupuj ubrania zamiast dziecku leki. Prawda jest taka ze syn raz chorowal od listopada i zawsze w pierwszej kolejnosci wszystko dziecku kupie a potem sms napisal ze moze dziecku dac stare meble od jego matki-szklany segment, wstydzil by sie jako ojciec... 0 0 ~olaolenka24 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:20 Za kazdym razem kiedy on przychodzi np do dziecka i grozi Ci,że zabierze Ci dziecko,nagrywaj go. Trzymaj sms-y od niego,wszystie dowody które swiadczą na jego nie korzyść. nie może być tak,że Ty żyjesz ciągle zastraszona,zlękniona itd. Wiesz są sposoby na takich kolesi,niekoniecznie zgodne z prawem ale są. No i postaw się mu,jezeli okazesz słabość on to będzie wykorzystywał,wbrew pozorą nie tak łatwo odebrać matce dzieco,wiem że się boisz,ale wierz mi więcej zysksz jezeli pokażesz draniowi,że jesteś silną kobietom. Pozdrawiam 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:22 pare miesiecy temu, leczylam sie bylo wszystko dobrze prawie i znow czuje sie tak jak w czasie mojej choroby.... 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:38 a co Tobie dolega/dolegało? 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:29 Dokładnie! On na pewno wyczuwa to że jego groźby cię obchodzą, że działają, to go zapewne nakręca, i posuwa się dalej. To Ty wychowujesz dziecko, to Ty się o wszystko troszczysz, jesteś kiedy Cie potrzebuje, uczestniczysz na każdym kroku w jego życiu! Jeżeli facet jest aż tak nieodpowiedzialny i GŁUPI by wygrażać matce swojego dziecka, kiedy sam nic nie robi a do tego tylko krytykuje, no przepraszam bardzo ale ja nie rozumiem skąd się tacy ludzie biorą. 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:38 masz racje! a;e czy jesli zglosze to policje znow tego nie umorzą? a moze niebieską kartę tylko nie znam dokladnego jej dzialania 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:48 0 0 ~kinga (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:59 w Brzeznie jest naprawde fajny osrodek , oczywiscie za free gdzie mozna uzyskac wszelaka pomoc , mozna tez zamieszkac ale nie wiem na jakich zasadach, polecam by sie tam udac po pomoc maja ajnych ludzi 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 19:59 powiedz mu ze 2h przed zasadzonymi odwiedzinami (ew w danym dniu)masz wlaczona tą komorke i do momentu konca wizyty (wyjscia) , odbierasz na niej TYLKO tel i koniec, sms nie czytaj!!! nawet z ciekawosci do puki nie staniesz twardo na ziemi. spokojnie, uwolnisz sie od Niego,tak naprawde juz to zrobilas. rodzina jego na pewno nie zna calej prawdy wiec sie nimi nie przejmoj. ja wiecej pomyslow nie mam 1 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 20:11 a co w sytuacji gdy bedzie po dziecko juz pisal ze zabierze malego na dluuugą wycieczke i ze maly zostanie na noc u nowej cioci i jej dziecka" syn nigdy nie nocowal poza domem, w wyroku mam napisane jasno ze do 19 ma dziecko oddac co jesli tego nie zrobi, nie dam rady jechac po syna 250km. Prosze o odp 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 20:26 skoro masz to jasno napisane w wyroku, to jak nie odda dziecka do 19 od razu powiadom policję 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 20:31 i co zrobi policja sporzadza notatke i powiedza by isc do domu ze w sprawy rodzinne sie nie wtracaja 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 20:35 No co ty, oni muszą zareagować bo to już jest porwanie Mówisz że się o dziecko martwisz bo ojciec groził że wywiezie itd 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 20:42 myślę, że lepsze to niż nic nie zrobić. Tak, jak pisze koleżanka wyżej, to jest porwanie. Masz dowód do sądu. Każda sprawa zgłaszana przez ciebie na policję to dowód. Możesz wtedy wystąpić o ograniczenie praw rodzicielskich. 0 0 ~rybalon :-) (10 lat temu) 1 marca 2012 o 20:54 DLACZEGO SIĘ GODZISZ BY ZABIERAŁ DZIECKO TAK DALEKO ?????????? ja bym dziecka nie dała ... 0 0 (10 lat temu) 1 marca 2012 o 20:58 powiem tak przyjezdza miasta X do gdanska ma jakies 200km do przejechania przeciez nie moge kontrolowac go gdzie zabiera dziecko, ma widzenia bez mojego udzialu....dodam ze dziecko zawsze jest mi wyrywane z rąk bo nie chce isc do tego czlowieka- zabierane z placzem dziecka i oddawane w awanutrze ze str eks ze dziecko ubrane niby w male rajstopy ze malo mowi itp Nie wiem jak dalej potoczy sie moje zycie mam serdecznie dosc wszystkiego, boje sie o małego, o siebie bo wiele zdrowia juz stracilam przez tego typa, myslalam ze jak odejde to sie to zakonczy wszystko a jest jeszcze gorzej czy na takiego kogos nie ma paragrafu? 0 0 ~rybalon :-) (10 lat temu) 1 marca 2012 o 21:04 poszłabym do psychologa dziecięcego o opinię na temat takich widywań i wplywu na psychikę dziecka , potem wystąpiłabym do sądu zmienić warunki widywań dla dobra dziecka ( spotkania w domu lub w obrębie np. 10 km od domu zamieszkania dziecka - o ile tak można ...tego nie wiem kurcze alb bym się dowiedziała ) , poza tym zero kontaktu z mojej strony - jak ojciec chce niech sam dzwoni i się dowiaduje o zdrowie dziecka ...po co dzwonisz i informujesz , ze jest chory ??? on Ci i tak nie pomoże ...tel. od rodzinki exa nie odbieraj , smsy zgraj i schowaj w bezpieczne miejsce ... 0 0 ~rybalon :-) (10 lat temu) 1 marca 2012 o 21:08 jesli nie zastosuje się do tego co ma w wyroku i będzie was dalej męczył wystąp o ograniczenie praw rodzicielskich dla dobra dziecka 0 0 ~magdal-ena83 (10 lat temu) 2 marca 2012 o 06:03 to jest tak ze on pisze sms ze jesli w ciagu 15 min nie poinformuje go o dziecku on zglasza do sadu ten fakt ze utrudniam mu kontakty i ze nie informuje go o stanie dziecka. wiec ja w obawie przed tym sadaem pisze tego sms o tym dziecku a eks ma satyskfakcje ze znow udalo mu sie wyprowadzic mnie z rowonowagi 0 0 (10 lat temu) 2 marca 2012 o 08:33 nie znam się na prawie, ale to chyba tak nie działa, że Ty musisz go informować, jak się ma dziecko. Spytaj prawnika i go po prostu olej. Wydaje mi się, że jego szantaż jest całkowicie bezpodstawny. Ale mówię, lepiej poradzić się prawnika. 0 0 (10 lat temu) 2 marca 2012 o 09:01 Dokladnie jest tak jak pisza dziewczyny ,niemusisz pisac mu sms o stanie dziecka ,to ze on napisze sms ,ze zaraz idzie do sadu niech idzie ,to w jego interesie jest zadzwonic i dowiedziec sie jak maly sie czuje ... Idz do prawnika,zapytaj dokladnie co masz robic,i niedaj sie zastraszyc ...Bo widze ze on sie tym "poi".... Najwazniejszy krok zrobilas ze odeszlas od niego. Co do widzen dziecka z ojcem ,poszlabym rowniez do psychologa po opinie i dla dobra dziecka wystapila do sadu o wizyty tylko przy Tobie . Zycze zdrowia i cierpliwosci... Musisz sie rowniez z tym liczyc ze jak pojdziesz do przodu ..on bedzie bardziej uprzykrzal Ci zycie ,zeby Cie "zlamac" niereaguj wtedy. Najlepiej zmienic numer telefonu. A ten niech ma tylko on i nich sobie na niego dzwoni ,sms niemusisz odczytywac ,jak ma jakas sprawe to niech zadzwoni... 0 0 ~a. (10 lat temu) 2 marca 2012 o 09:02 u mnie z rodziny ktoś miał podobną sytuację, trwało to 3 lata, po czym poszedł do prawnika (darmowego), który doradził mu zawiadomienie prokuratury i jednocześnie wysłanie tego listu do policji; od razu policja się zainteresowała(prokuratura też, ale wcześniej na policji zlewka) i coś się ruszyło w tej sprawie 2 0 do góry
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2019-03-05 11:39:26 rakieta22 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-03-05 Posty: 1 Temat: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Czuje ,że moje życie straciło sens. Nie widze sensu wstawania z łóżka. Do wszystkiego musze sie wręcz ,że był taki okre w moim życiu ,że nie byłam w stanie robić sobie nawet jedzenia, a miałam potrzebe objadania się , więc zmuszałam sie do wstania i robilam frytki na "zapas" na caly dzien, to bylo sniadanie obiad i kolacja" . Zajadałam swoje emocje, ale teraz tak nie moge bo mam problemy zdrowotne , jem normalnie, ale zmuszam sie nawet do kąpieli. Bo to wszystko ponad moje siły. To takie uczucie, że psychika mi sie wypaliła, wysiadła.. nawet na głupiego smsa nie potrafie odpisać ,siedze czytam i zastanawiam sie kolejne pięc minut co odpisać żeby wyszlo jedno zdanie zajmuje mi to tyle. Kiedy ktos cos do mnie mowi to nie rozumiem, zero skupienia. Widze ze innych to często drażni ,ale nie umiem tego zmienić. Zaraz i tak nic z tej rozmowy nie wiem..Chlopak mi cos opowiada , ja nie umiem zrozumiec jego słów, jakby mowil w jakims innym języku, czuje sie jak za jakąś szybą , całkiem w swoim złym samopoczuciu i się ,chodze na terapie, kiedys dostałam leki na depresje, ale juz je odstawiłam, czulam sie po nich tylko "stłumiona" a problem nie sie na kolejną wizyte , termin dopiero za miesiąc ..Mam taką blokadę w sobie, że jak jestem u tego terapeuty to nie potrafie mówić wszystkiego o tym jak sie ostatnio czułam, mówię mi kiedyś testy, wykryli zaburzenia osobowości i stany lękowo co dzien utrudnia mi to życie, do pracy trzeba chodzić a ja gnije w tym ciele tej duszy uwięziona we własnym umyśle.. już 6 lat męczę się z tymi objawami lękowymi, raz jest lepiej ,raz gorzej. Dzisiaj obudziłam się z poczuciem, że totalnie nigdzie nie zmierzam, moje życie jest wegetacją. Nie mam planów, marzeń zainteresowań, nie mam nic. A nawet znajomych już nie mam. Kto by chciał sie zadawac z takim smutasem , bez życia w sobie. Tylko nawet jak probowalam cos zmienic to to nie jest łatwe, staralam sie wychodzic nawet do parku chociaz nie widzialam w tym zadnego sie ze jak tak dalej pojdzie to calkiem zwariuje i cos sobie zrobie bo ten stan jest nie do wytrzymania!!Pomocy 2 Odpowiedź przez renetka 2019-03-05 15:39:05 renetka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-03-05 Posty: 13 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić..Jeżeli terapia ci nie pomaga to warto zmienic terapeute. Plus terapia to jest 50% sukcesu, bo jezeli nie bedziesz miec sama woli zeby sie ogarnac, zmienic troche swoje myslenie itd. to bedzie ciezko. 3 Odpowiedź przez Misiulka 2019-03-05 16:27:50 Misiulka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-14 Posty: 2,721 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. To co piszesz ma sens, więc nie jest tak źle skoro zdajesz sobie sprawę, że źle się dzieje z Tobą. Moim zdaniem nie masz tzw: impulsu do działania... jakiegoś planu na siebie. Tu nie zadaje się pytań... ale czyżbyś żyła na pustkowiu? Nie masz rodziny, znajomych? Nie masz zainteresowań? Depresja to poważna chroba...Gdy mnie się przytrafiła miałam podobnie... Przychodziła do mnie /z racji mojej niepełnospraności/ pielęgniarka z dużym stażem zawodowym. Nie patyczkoała się ze mną, co mnie tym bardziejdołowało... Nie dopuszczałam do siebie myśli samobójczych, bo musiałam po mimo trudności wychować 12-letniego syna...Pamiętam jak mi opowiadała /pielęgniarka/ gdy pracowała na oddziale psychiatrycznym - przywieziono na oddział młodą kobietę...odmawiała wszelkich pokarmów, leków, rozmów, zero chęci do życia...Karmiono ją sztucznie... na siłę kroplówki itp... to trwało trzy miesiące. Potem przeniesiono ją do się nad nią szczególnie bo młoda i piękna...Po roku zmarła... Piszę to dlatego, że psychika ludzka to wielka tajemnica... Zdajesz sobie sprawę że źle się z Tobą dzieje, czy nie potrafisz w sobie wykrzesać odrobinę inwencji aby zrobić jakiś krok w coś co Cida odrobinę motywacji? Dziś mówię: wdech, wydech. Staram się żyć uważnie, nie zawsze mi wychodzi. Jest dobrze ? Tak jak jest. Wdech, wydech... 4 Odpowiedź przez Mordimer 2019-03-05 17:43:05 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-03-05 18:25:22) Mordimer Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-13 Posty: 1,499 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Widzę objawy cieżkiej depresji. Polecam dobrego psychoterapeutę i psychiatrę. Bez leków się nie obejdzie. Postawią ciebie na nogi ale ty sama będziesz musiała zmierzyć się z tym problemem i zlikwidować przyczyny choroby. Robiłaś badania na hormony, tarczycę, witaminę d3, nadnercza i na canditę ? "Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas." 5 Odpowiedź przez interfire 2019-03-06 17:04:33 interfire Gość Netkobiet Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. rakieta22 napisał/a:Czuje ,że moje życie straciło sens. Nie widze sensu wstawania z łóżka. Do wszystkiego musze sie wręcz ,że był taki okre w moim życiu ,że nie byłam w stanie robić sobie nawet jedzenia, a miałam potrzebe objadania się , więc zmuszałam sie do wstania i robilam frytki na "zapas" na caly dzien, to bylo sniadanie obiad i kolacja" . Zajadałam swoje emocje, ale teraz tak nie moge bo mam problemy zdrowotne , jem normalnie, ale zmuszam sie nawet do kąpieli. Bo to wszystko ponad moje siły. To takie uczucie, że psychika mi sie wypaliła, wysiadła.. nawet na głupiego smsa nie potrafie odpisać ,siedze czytam i zastanawiam sie kolejne pięc minut co odpisać żeby wyszlo jedno zdanie zajmuje mi to tyle. Kiedy ktos cos do mnie mowi to nie rozumiem, zero skupienia. Widze ze innych to często drażni ,ale nie umiem tego zmienić. Zaraz i tak nic z tej rozmowy nie wiem..Chlopak mi cos opowiada , ja nie umiem zrozumiec jego słów, jakby mowil w jakims innym języku, czuje sie jak za jakąś szybą , całkiem w swoim złym samopoczuciu i się ,chodze na terapie, kiedys dostałam leki na depresje, ale juz je odstawiłam, czulam sie po nich tylko "stłumiona" a problem nie sie na kolejną wizyte , termin dopiero za miesiąc ..Mam taką blokadę w sobie, że jak jestem u tego terapeuty to nie potrafie mówić wszystkiego o tym jak sie ostatnio czułam, mówię mi kiedyś testy, wykryli zaburzenia osobowości i stany lękowo co dzien utrudnia mi to życie, do pracy trzeba chodzić a ja gnije w tym ciele tej duszy uwięziona we własnym umyśle.. już 6 lat męczę się z tymi objawami lękowymi, raz jest lepiej ,raz gorzej. Dzisiaj obudziłam się z poczuciem, że totalnie nigdzie nie zmierzam, moje życie jest wegetacją. Nie mam planów, marzeń zainteresowań, nie mam nic. A nawet znajomych już nie mam. Kto by chciał sie zadawac z takim smutasem , bez życia w sobie. Tylko nawet jak probowalam cos zmienic to to nie jest łatwe, staralam sie wychodzic nawet do parku chociaz nie widzialam w tym zadnego sie ze jak tak dalej pojdzie to calkiem zwariuje i cos sobie zrobie bo ten stan jest nie do wytrzymania!!Pomocy A co ze światem zewnętrznym? Co z umysłami innych ludzi? Dlaczego z nimi nie grasz? Dlaczego ich nie poznajesz? 6 Odpowiedź przez LauraPa 2019-03-06 18:31:38 LauraPa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-28 Posty: 11 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić..Autorko, nie możesz odstawiać za szybko leków, one zaczynają działać poprawnie dopiero po miesiącu, a przedtem możesz mieć jakieś skutki uboczne, to jest całkowicie normalne (nawet jeszcze większe pogorszenie nastroju! piszą o tym w ulotce) musisz tylko to przetrwać i będzie lepiej. Myślę, że bez leków w twoim przypadku się nie obejdzie, masz ciężką depresję. 7 Odpowiedź przez mari0 2019-03-08 22:18:52 Ostatnio edytowany przez mari0 (2019-03-08 22:21:13) mari0 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-12-21 Posty: 106 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Zgadzam sie z poprzednimi wypowiedziami. Wyglada to na objawy ciezkiej depresji. To choroba nie da sie jej wyleczyc bez lekow sama terapia. Wiem co mowie bo przerabialem to, znam Twoje stany i pamietam tez watpliwosci po zazywaniu lekow. Antydepresenty potrzebuja troche czasu na "zaladowanie" zwykle okolo miesiaca czasami dluzej czasami potrzebne jest zwiekszenie dawki. W poczatkowych fazach moze byc duzo gorzej, 2 pierwsze tygodnia to byla katorga ale pozniej z czasem bylo juz tylko lepiej. Nie lekcewaz naszych rad bo z czasem moze byc jeszcze gorzej i beda pojawiac sie mysli o odebraniu sobie zycia itp collect moments not things 8 Odpowiedź przez tajemnicza75 2019-03-09 15:53:51 tajemnicza75 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-28 Posty: 5,997 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Ja leczyłam depresję jakieś 2 lata. Terapią i antydepresantami. Te drugie odstawiłam nieco wcześniej, ale i tak brałam je prawie 2 motywowała maleńka córeczka, a tez mi się nic nie chciało. Nogi ciągnęłam za sobą bo nawet chodzenie było problemem. Moze się odnosić wrażenie, że z początku terapia nie przynosi rezultatu. Zwłaszcza, ze nie bierzesz już leków, które teoretycznie powinny poprawić Twoje samopoczucie i rozjaśnić myślenie. Dopiero wtedy będziesz w stanie się otworzyć i ruszyć z terapią. Ktoś kiedyś powiedział, ze tyle lat ile coś wpływało negatywnie na naszą psychikę, tyle lat powinniśmy liczyć na leczenie. Daj sobie czas, bierz leki, nie poddawaj się! "Przepis na dobry stosunek do siebie:Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie." 9 Odpowiedź przez Misiulka 2019-03-09 16:47:24 Ostatnio edytowany przez Misiulka (2019-03-09 16:48:19) Misiulka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-14 Posty: 2,721 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Pozwolę sobie wkleić tablicę, jak się zachowywać, gdy twoja bliska osoba jest w depresji: Dziś mówię: wdech, wydech. Staram się żyć uważnie, nie zawsze mi wychodzi. Jest dobrze ? Tak jak jest. Wdech, wydech... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Sprawy nauki 25 Lipca Opublikowano: 2022-07-25 Prof. Grzegorz Węgrzyn, przewodniczący RDN, wyjaśnia dlaczego Radzie Doskonałości Naukowej jest po drodze z uchwałą Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dotyczącą wyjęcia procedur awansowych spod rygorów postępowania administracyjnego. Procedura postępowania administracyjnego w zastosowaniu do postępowań awansowych w nauce stwarza duże problemy dlatego, że znacząco różnią się one od typowych postępowań administracyjnych. Kodeks postępowania administracyjnego reguluje wszystkie procedury związane z podejmowaniem jednoosobowych decyzji przez urzędników. Tymczasem w postępowaniach awansowych w nauce ocena wniosków nie należy do urzędników, ale do ekspertów – jest ewidentnie ekspercka. Nie ma i nigdy nie będzie sztywnych wytycznych, jakie warunki należy spełnić, aby nadać stopień czy tytuł naukowy. Decyzje są podejmowane kolegialnie na podstawie kilku recenzji, zawsze w pewnym sensie subiektywnych – stąd czasami różnice zdań między ekspertami. To nie jest ocena tylko i wyłącznie zgodności dorobku z przepisami, czego chce Kodeks postępowania administracyjnego, ale ocena jego wartości naukowej, której nie da się sparametryzować. To powoduje, że zasady postępowania administracyjnego nie znajdują zastosowania w naszych postępowaniach awansowych. My się nie możemy podeprzeć tylko prawem: „Decyzję podjęto na podstawie takich to, a takich przepisów…”, i tu następuje wymienienie kilku artykułów ustaw, które uzasadniają decyzję. Uzasadnienie takiej, a nie innej oceny wniosku o awans nigdy nie będzie kończyło się na zacytowaniu odpowiednich paragrafów. Zwykle głosujemy, a zatem decyzja nie jest podejmowana jednoosobowo, jak tego wymaga ale jest wynikiem pewnego kompromisu. Trudno ustalić, ile osób i dlaczego głosowało za przyznaniem stopnia, a ile przeciwko i z jakich powodów. To nie jest jedyny problem. W postępowaniu administracyjnym decyzję wydaje się biorąc pod uwagę stan rzeczy w dniu jej podejmowania. Ktoś kto składa wniosek, może podczas postępowania, czyli pomiędzy złożeniem wniosku, a wydaniem decyzji, dodawać dodatkowe dokumenty, które pojawiły się w międzyczasie. To nie jest możliwe w przypadku postępowań i decyzji awansowych. Co by było, gdyby kandydat mógł dokładać dokumenty w czasie trwania procesu recenzyjnego?! Jakby to mogło wyglądać?! Wysyłamy materiały, obrazujące dorobek naukowy kandydata do kilku recenzentów, a ten w międzyczasie dosyła kilka publikacji… Zatem jest dobrze dostosowany do decyzji i procedur typu administracyjnego, ale nie pasuje do postępowań i decyzji awansowych. To tak jakby piosenkarz nagrał płytę i liczył na sprzedaż miliona egzemplarzy, a sprzedało się 5 tysięcy i artysta domagałby się dokładnego uzasadnienia, dlaczego nie została przyznana „złota płyta”. Nie da się tego wskazać w oparciu o przepisy prawne. Żadne przepisy nie mówią dlaczego jeden utwór jest melodyjny, a inny nie. Podobnie w nauce – nie ma sposobu, aby jedynie w oparciu o przepisy wskazać, dlaczego osiągnięcia naukowe są albo nie są wybitne. O tym muszą zdecydować eksperci z odpowiednim doświadczeniem i znajomością danej specjalności naukowej. Zgodnie z wszystkie dokumenty z postępowania muszą być w języku polskim, bo jest on językiem urzędowym. To w procedurach administracyjnych jest uzasadnione. Tymczasem w postępowaniach awansowych nie ma takiego wymogu. Wręcz przeciwnie, mamy nie tylko prawo, a czasami wręcz konieczność powoływania recenzentów zagranicznych, którzy nie posługują się językiem polskim, a są w danym przypadku najlepszym wyborem. Zgodnie z przysłana przez takiego eksperta recenzja musi zostać przełożona na polski przez tłumacza przysięgłego. Mamy w RDN takie przypadki, że przyszła recenzja z matematyki. Tłumacz przełożył ją najlepiej jak potrafił, ale matematycy twierdzą, że przekład jest bez sensu, bo nie oddaje poprawnie treści recenzji napisanej ścisłym językiem matematycznym. Tymczasem w trakcie postępowania awansowego bez problemu posługujemy się językiem angielskim, bo znają go wszyscy polscy matematycy. Jeśli w dokumentach znajduje się niepoprawnie przetłumaczona recenzja, to przed sądem (w przypadku odwołania się do sądu administracyjnego) taka recenzja może być podważana, a ona jest przecież rzetelna, zaś wina leży po stronie przekładu. Recenzje nie mogą podlegać ocenie sędziów, bo ci nie są kompetentni do wydawania werdyktów o sprawach stricte naukowych. Podstawy decyzji administracyjnej muszą być jednoznaczne i kwantyfikowalne, precyzyjne i klarowne. Tymczasem my nie możemy powiedzieć, czy dwadzieścia publikacji wystarczy do awansu, czy może potrzeba stu. Liczy się ich jakość, która jest oceniana przez ekspertów. Nie ma precyzyjnych parametrów awansu naukowego. Nasze oceny nie są tak jednoznaczne, podlegają choćby krytyce czy polemice. Nie możemy powiedzieć, że ktoś, kto opublikował za tyle i tyle punktów musi dostać stopień naukowy lub tytuł profesora, bo zebrał odpowiednią liczbę punktów. To nie punkty decydują o jakości dorobku naukowego. Liczy się to, czy kandydat do tytułu profesora ma wybitne osiągnięcia, a kandydat do stopnia doktora habilitowanego wniósł istotny wkład w rozwój swojej dyscypliny naukowej. A to oceniają eksperci na podstawie swojej wiedzy i doświadczenia po gruntownej analizie merytorycznej dorobku kandydatów, a nie tylko po sprawdzeniu zgodności dorobku z przepisami. Przypomnijmy, że ci recenzenci nie zawsze są ze sobą zgodni. To, co jednemu wydaje się odkrywczym, inny uzna za banalne. Tych warunków nie da się skwantyfikować na tyle precyzyjnie, aby można je było określić jako administracyjne. Procedury zgodne z powodują w przypadku postępowań awansowych dużo problemów, a dają niewiele korzyści. Te sprawy są rozumiane na świecie, a najlepszym przykładem jest Francja, gdzie napisano, że nadawanie awansów naukowych jest wyjęte spod procedur administracyjnych. Adwersarze uchwały Rady Głównej, dotyczącej wyjęcia procedur awansowych spod rygorów stawiają zarzut, że bez tego kandydat straci prawo do sądu. Tak nie jest. Każdy może się odwołać do sądu od błędów formalnych popełnionych w procedurze, np. gdy w ustawie jest napisane, że głosowanie ma się odbywać przy określonym kworum, a faktycznie odbyło się inaczej. Kandydat może przed sądem zakwestionować wynik takiego głosowania. Natomiast sądy nie rozstrzygną o jakości naukowej dorobku. Sąd może jedynie sprawdzić czy postępowanie przebiegało zgodnie z przepisami ustawy. Jednak poza tym przepisy nie tylko nie pomagają w procedowaniu postepowań awansowych, ale przeszkadzają. Są kandydaci, którzy uważają, że jeśli spełnią minimalne wymagania formalne, czyli posiadają odpowiedni stopień naukowy czy tytuł zawodowy, odbyli staże naukowe i uczestniczyli w realizacji projektów, to „należy im się” stopień czy tytuł naukowy, gdyż takie wymagania widnieją w ustawie, a postępowania podlegają pod Zapominają jednak, że ta sama ustawa, że mówi, iż praca doktorska musi wskazywać na rozwiązanie oryginalnego problemu naukowego, habilitant musi wykazać istotny wpływ jego osiągnięć na rozwój danej dyscypliny naukowej, a kandydat do tytułu profesora musi mieć wybitne osiągnięcia naukowe. Jeśli kandydat odwoła się do sądu administracyjnego, to ten nie może zmienić decyzji organu nadającego stopień naukowy czy oceniającego wniosek profesorski – jedyne co sąd może zrobić, to uchylić uchwałę i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia, ale tylko wtedy jeśli doszuka się w dokumentach dowodów na błędy proceduralne. Osobnym problemem jest pozywanie recenzentów przez kandydatów do sądu w sprawach cywilnych a nawet karnych za rzekome naruszenie dóbr osobistych w przypadku krytycznych recenzji. Tutaj co prawda nie chodzi już o ale jeśli recenzja nie zawiera obraźliwych sformułowań, to sama krytyka osiągnięć kandydata nie może być uznawana za naruszenie dóbr osobistych. Skoro kandydat sam wyraził zgodę na poddanie ocenie jego dorobku, składając wniosek o stopień czy tytuł naukowy, to nie może potem mieć pretensji, jeśli taka ocena jest krytyczna – to są bowiem opinie recenzentów o dorobku, a nie ewaluacja kandydata. Notował Piotr Kieraciński Rada Główna o postępowaniu awansowym Najnowsze stanowisko Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego dotyczy procedur awansu naukowego. Wskazano w nim, że koncepcja nadawania stopni i tytułu naukowego w formie decyzji administracyjnej jest błędna. Postępowanie takie nie ma bowiem charakteru administracyjnego, a w związku z tym nie może podlegać kodeksowi postępowania administracyjnego. „Rada Doskonałości Naukowej powinna być jedynym w kraju organem posiadającym moc decyzyjną w sprawach awansów naukowych, a możliwość zaskarżania jej decyzji na drodze postępowania sądowego należy zamknąć” – czytamy w dokumencie. Odniesiono się w nim również do krytycznych treści recenzji. Zdaniem Rady, takie opinie nie mogą być traktowane w kategorii naruszania dóbr osobistych. Za jedyną właściwą drogę kwestionowania recenzji autorzy stanowiska uznają procedurę odwoławczą i postulują, by wprowadzić jednoznaczne przepisy w tej sprawie do ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Rada domaga się też zmiany przepisu wymuszającego prowadzenie alternatywnych głosowań w procedurze nadawania stopnia doktora habilitowanego oraz powiązania liczebności zespołów dziedzinowych w RDN z liczbą naukowców deklarujących działalność w danej dyscyplinie. Zwrócono również uwagę, że kolokwium habilitacyjne, potwierdzające osiągnięcie tzw. samodzielności naukowej, powinno być obowiązkowe i przeprowadzane jako publicznie otwarte w każdym obszarze nauki. „W przepisach prawa oraz w działaniach RDN niezbędne jest przywrócenie prymatu merytorycznych przesłanek podejmowania decyzji i odejście od procedur nadmiernie skomplikowanych urzędniczymi formalizmami oraz usunięcie niejednoznaczności interpretacyjnych, które (…) zachęcają do asekuracyjnego unikania krytyki merytorycznej w obawie przed uwikłaniem w procedury sądowo-administracyjne, nieadekwatne do szczególnego, naukowego charakteru spraw” – podsumowują członkowie RGNiSW. Dyskusja (3 komentarze)
Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 27 czerwca 2019, 21:15 witajcie. Od jakiegoś czasu niepokoją mnie własne myśli. Pragnę zaznaczyć, że nie jestem osobą załamaną czy też w depresji. Nie mam myśli samobójczych, nie czuję się człowiekiem uciemiężonym. Czasem tak na poprawę humoru w zasadzie fantazjuję o zakończeniu tego życia jednak z wielu względów bym się na to nie zdecydowała. Jestem niewierząca więc wizja cudownego życia po mnie nie interesuje. Czym więc można uzasadnienić te myśli? Nie jestem smutna, jestem raczej zniechęcona wszystkim. Chamstwem i egoizmem ludzi z którym non stop się spotykam. Egocentryzmem. Świat mnie obrzydza, zwierzęta traktowane w sadystyczny sposób, państwo w państwie, niesprawiedliwość. Z biegiem lat co raz bliżej mi do postawy nihilistycznej. Mam normalne życie i rodzinę jednak tej chęci brak. Wstaję rano, piję kawę i jedyne na co mam ochotę to íść spać dalej. Jak określić a przede wszystkimzzmienić takie zachowanie? Zeby nie było, raczej nie zaniedbuje swoich obowiązków, mi się zwyczajnie już przestało cokolwiek chcieć Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 16:32 10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Annne17 28 czerwca 2019, 16:39 życie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU. A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu. No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdziesz Ptaky 28 czerwca 2019, 17:03 Yandelka napisał(a):10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Skąd ja to znamJak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmi Ptaky 28 czerwca 2019, 17:13 Annne17 napisał(a):Yandelka napisał(a):życie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU. A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu. No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdziesz Jeszcze zabrakło tego ze ma sie cieszyc z kawy i słońca oraz pójść na oodzial onkologii żeby docenić życieDlaczego zawsze umniejsza się tego typu problemom i głównym "pocieszycielem" ma być inni mają gorzej? Annne17 28 czerwca 2019, 17:23 Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Ptaky 28 czerwca 2019, 17:46 Annne17 napisał(a):Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiemNie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzejOtóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejście Annne17 28 czerwca 2019, 18:14 Ptaky napisał(a):Annne17 napisał(a):Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiemNie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzejOtóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejście Możemy to nazwać podejściem zadaniowym a możemy nazwać celem. Ogólnie ludzi zmusza do działania coś, co ich w d*** ugniata. Jak jesteś głodna to szukasz pożywienia, jak jest Ci zimno to szukasz czegoś by się okryć, jak nie masz dachu nad głową to szukasz miejsca by przespać noc itp. W miarę zaspokojonych potrzeb, gdy nic Ci zbyt mocno nie dokucza, a do tego nie potrzebujesz mieć wszystkiego, zaczynasz wieść coraz wygodniejsze życie. Masz pracę, masz mieszkanie, masz pełną szafę ciuchów i zaczynasz szukać czegoś co nada Twemu życiu cel. A przecież celem jest utrzymanie życia. Ten cel najlepiej jest widoczny gdy to życie zostaje zagrożone ( stąd rady by iść na oddział onkologii). Często gdy w życiu występuje rutyna ludzie zaczynają szukać czegoś, co nada ich życiu kolorytu, bo wtedy codzienne obowiązki staną się mniej nudne i uciążliwe, i nazywają to celem. Tylko sami nie wiedzą, co takiego mogliby robić, bo zbyt wielkiego wysiłku podejmować nie chcą. Najlepiej by to było bardzo łatwe i bardzo przyjemne. A tak se ne ludzie czerpią najwięcej korzyści z relacji z innymi ludźmi, ale też i najłatwiej tutaj o wzajemne urazy i rany. Dlatego z ostrożności zachowują dystans bo boją się kolejnego bólu, czują się zawiedzeni otoczeniem i jeszcze bardziej izolują. To prowadzi donikąd. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:17 Ok, wiem, ze to była przenosnia ale postawie się.. Nie pojmuję jak można być tak nieodpowiedzialnym by decydować się na dziecko nie potrafiąc zapewnić im racji bytowych. No chyba, ze to dziecko z gwaltu, ale wszystkie 4? Wiem, ze inni maja gorzej i to tez mnie wkurza bo ja majac okazje pomagam ludziom, którzy tego potrzebuja a bogaci ludzie zamiast pomoc to wstawiaja sobie do domu zlote kible albo oddaja dla nich malo znaczace dla nich samych sumy na cele charytatywne, a masa takich fundacji rzerując na cudzym nieszczęściu bierze sobie ladny procent. Czy to w Indii czy w Pl czy US są ludzie pokrzywdzeni, zmienia się tylko stopien i rodzaj. Tak samo nie rozumiem tej matki z indii jak i polki, która sprowadza na ten swiat dziecko a później pozwala by wychowywaly je smartphony i internety. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:20 Ptaky napisał(a):Yandelka napisał(a):10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Skąd ja to znamJak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmiOd niektórych się odwrocilam, z niektórymi dalej zyje. No cóż, ja po za facetem nikomu za wiele nie mówię, a wszystkich traktuje tylko jako znajomych z ktorymi mozna sie pobawic, pograc, etc. Ale za przyjaciół ich nie uwazam. Nawet wsrod ludzi o których mam dobre zdanie widze skrajny egoizm i brak empatii.. No coz po prostu to akceptuje bo gdybym tego nie robila nie mialabym nikogo. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:28 i ja nie czuje, ze mam wszystko, mam faceta ale mamy bardzo malo czasu dla siebie, oboje jesteśmy dobrymi ludzmi wiec najwiecej się oczekuje właśnie od nas. Kiedys jak pomagalam chorej babce, wszystkie wnuki się od niej odwrocily. Nikt nie pomogl, tylko ja nakgorsza wnuczka. Kobieta w opiece spolecznej mi powiedziala, że ludzie, którzy pomagają zawsze są tymi nakgorszymi a starsi zawsze płaczą za tymi co maja ich gdzieś. To niby reguła. Czyli co, ludzie z reguły są głupi? Ślepi? Niewdzięczni? Non stop ta niesprawiedliwość, spotykam się z nią na kazdym kroku, jak mam więc się cieszyć takimi pierdołami jak kawa
nie chce mi się żyć forum